Kasperski dość umiejętnie rozwija fabułę, podtrzymuje napięcie tak, że do końca nie wiemy, jak to się wszystko skończy. Niestety osiągnięte jest to w dużej mierze przez powierzchowne nakreślenie postaci, będących najsłabszym elementem filmu. Ich zachowania często wydają się nieracjonalne, jeśli nie wręcz głupie i nie śledzi się ich losów z przesadnym zainteresowaniem. Najbardziej jest to chyba frustrujące w przypadku postaci tajemniczego przybysza Konrada, granego, takie miałem wrażenie, niezbyt konsekwentnie przez Marcina Dorocińskiego.
Polecam recenzję filmu na blogu Krytycy w kapciach:
http://daa.pl/3Gd