Klimatem trochę przypomina mi ten film utwory Franza Kafki, przynajmniej ja to tak odebrałem - jakaś groza, wyobcowanie, poczucie zagrożenia.
Zapamiętałem scene gdy Connery opowiada przewodnikom ze widział but w lodowej szczelinie. Ci zas spojrzeli po sobie i jeden rzekł--To Johann. Idziemy po niego.
Johan nie wrócił przed 50 laty.
Jego dziewczyna, obecnie staruszka, czekała na niego samotnie.
Dusi gardło scena gdy ratownicy przywieźli Johanna do...