To nie oglądaj,bo i tak nie zrozumiesz bez przeczytania powieści i znowu średnia spadnie.

Chciałam obejrzeć :) Tylko chciałam wymienic się z kimś na ten film. Bo mi żal kasy wydawać, a mam sporo innych :)

film byl pokazywany na Żuławski Fest, no skoro kasy Ci żal to już powód by nie ogladac

Po prostu chciałam od kogoś pożyczyć, wymienić się.... cóż jeśli to tak trudno zrozumieć, to już nie wiem co mam powiedzieć.

Obejrzałem dzisiaj. Szkoda czasu. 2,5 godziny filozoficznego bełkotu. Przyznać jednak trzeba, że wizualnie prezentuje się świetnie i ma swój klimat. Ode mnie 4/10.

A Platon? Tyle stron filozoficznego bełkotu i to bez klimatu! 1/10

Porównanie jak z bajki! 0/10

proroku, czy naprawdę nie rozumiesz jak bardzo, właśnie skrytykowałeś ten film?

to chyba ty nie rozumiesz bo "Na srebrnym globie" uważam za najwybitniejszy film science fiction w historii polskiego kina i arcydzieło twórczości Żuławskiego. Ale jak się nie chce do ulubionych zajrzeć...........

a srebrny glob naprawde trudno zrozumieć bez wiedzy wydobytej z "trylogi księzycowej",która pisana jest prostym językiem. Natomiast w filmie mamy filozoficzne dialogi o wolności,które czasami ni jak mają się do fabuły lub danej sceny.

Moim zdaniem to żadne arcydzieło. Bełkot, w którym utopiono grube pieniądze. A jeśli chodzi o polskie S-F to najlepsze filmy kręcił Szulkin.

zgoda,O-bi O-ba,Wojna światów i Ga,Ga to zacne dziełka ale zbyt komiczne i tandetnie zrobione według mnie. Za to wrażenie że glob jest nieukończony dodaje filmowi wiele uroku.

http://www.youtube.com/watch?v=ZT4zmcDtbd8&feature=related

jeżeli to cie nie rusza,to nie mam więcej pytań.

Zgadzam się, film miał kilka genialnych scen (do podanej przez Ciebie sceny można by jeszcze dorzucić ukrzyżowanie i scenę z samochodem) i zgadzam się, że komentarz reżysera dotyczący niedokończonych scen dodawał mu uroku. Nie zmienia to jednak faktu, że jako całość był bełkotliwy, nudny i rozwlekły. Doskonale rozumiem decydentów, którzy postanowili zawiesić finansowanie filmu. Po zobaczeniu całości też nie dałbym na niego ani grosza.

Filmy Szulkina (widziałem wszystkie) mają w sobie coś z lynchowego magnetyzmu, a komizm jest tam zgrabnie wpleciony. Bronią się też niesamowitym klimatem i oryginalnymi, spójnymi historiami. Tymczasem "Na srebrnym globie" to moim zdaniem film o niczym, megalomański (jak to Żuławski), przypominający bardziej teatr telewizji z nie kończącymi się monologami.

Jak dla mnie to nie ma co porównywać filmów Szulkina z tym filmem. Tamto
mają być rozrywkowe filmy sci-fi z przesłaniem, zaś tu jest obraz
artystyczny, to taki bardziej teatr telewizji. Oczywiście przy tych
kostiumach i częściowo scenerii można by zrobić dobrej jakości film sci-fi
na zachodnią modłę jednak to miał być z założenia zupełnie inny film,
artystyczny i nie dla każdego.
Dla mnie jest to genialna produkcja, chodź szkoda że nie ma wersji pełnej.
Te chaotyczne monologi i to co wiele osób krytykuje własnie jest
największym plusem tego filmu. Nie jest to dzieło dla każdego i nie chodzi
tu o to że jest dla mądrzejszych, ze osoby które go nie rozumieją są
słabsze intelektualnie tu po prostu trzeba mieć odpowiedni sposób myślenia,
ludzie mają różne potoki myśli, a to jest właśnie takie wylanie potoku
myśli autora. Wydaje mi się że trzeba mieć podobny system myślenia by to
załapać, ja z początku byłem zaskoczony taką formą ale za drugim razem gdy
go oglądałem oddałem się w pełni temu klimatowi i wtedy dostrzegłem sens w
tym chaosie.

"...czym śpiewak dla ludzi? Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha, obejmie okiem wszystkie promienie jej ducha? Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi:język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie, a słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą, jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką. Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów dociek, gdzie pędzi, czy się domyślą? Uczucie krąży w duszy, rozpala się, żarzy, jak krew po swych głębokich, niewidomych cieśniach; ile krwi tylko ludzie widzą w mojej twarzy, tyle tylko z mych uczuć dostrzegą w mych pieśniach..."