A już myślałem, że po fatalnym "Kodzie Da Vinci" Howard nie może upaść niżej. Pomyliłem się jednak. Po prostu takich filmów wręcz nie wypada kręcić na nowo, bo oryginały są - nawet jeśli nie arcydziełami, to klasykami, którym należy się pewien szacunek. Zrozumiałbym, gdyby zabrał się za to reżyser z inwencją, ale pan H. może co najwyżej spaprać ten projekt, który uważam za zbędny. Lecz przecież nic nie powstrzyma wyrobnika przed pokusą dużego zarobku...
Jak widać cierpliwie poczekali 10 lat aż Lawrence wypłynie i stanie się wielką gwiazdką Hollywoodu. Teraz mogą zrobić nową wersję z nową "legendą". Więc mamy już podwójny powód do smutku :/
spokojnie... Weinsteina się bezpowrotnie pozbyli, a bez niego Lawrence jest tak naprawdę nikim, co też widać po ostatnich jej rolach (nudne Passengers, wydumane mother!, Czerwony wróbel, który wygląda na chałę roku). Tak szybko jak się pojawiła, tak szybko też zniknie... ja jej daję jeszcze tak z 5 lat
Nie skreślałem jej nawet po tych nieduanych Passengerach (40% na RT jak mi się wydaje). Sam filmu nie widziałem do tej pory, ale większość na niego pluła no bo ile można patrzeć na dwie wielkieeee psuedogwiazdy obściskujące się hen hen daleko w kosmosie przez cały film?! To i wcześniejszy X-men: Apocalypse były gwoźdźmi do trumny ://
Mother! to masakryczny film. Wydumane ego pseudoartysty Arronofsky'ego, gościa, który zachwycił mnie przerażającą wizją szaleńczej choroby psychicznej... Lawrence robi co może w każdym z tych filmów, ale z marnej fabuły to nawet Streep czy Blanchett nie wyciągną o wiele więcej (patrz rzekomo słabi "Obrońcy skarbów" i autoironiczna "Boska Florence").
Wróbelo-jaskółka też nie zapowiada się zbyt optymistycznie pod względem wartości fabularnej. Ani to oryginalne, ani jakieś niekonwencjonalne. Dark Phoenix to po prostu kolejny film z serii Ex-Men, któy może się okazać świetny, może wtórny, ale JLaw znowu zagra przeciętnie...
Dalej planów nie widać i to Twoje stwierdzenie mogłoby ujrzeć światło dzienne i stać się prawdziwe. Z resztą zaczynam w to już wierzyć - mimo wielu planów na kolejne lata (film o kobiecie-handlowcu co oszukała wszystkich ludzi i dorobiła się milionów na biotechnologicznej filmie sprzedającej leki, film o Maricie Lorenz - kochance i niedoszłej zabójczyni Fidela Castro, film o Zeldzie Fitzgerald i film o kobiecie, która ustanawia rekord świata w głębokości zejścia nurkowego bez butli tlenowej w jakimś tam Oceanie i zaraz potem umiera), te plany mogą równie dobrze spełznąć na niczym... Jennifer gra teraz w takim szajsie, że coraz mocniej w to wierzę.
Co do ''Mother'' to akurat Lawrence była najjaśniejszym punktem tej produkcji, osobiście nie rozumiem całego wylewania żalu na aktorkę która uważam gra całkiem przyzwoicie - Bardziej obawiałbym się gdyby zatrudnili modelkę do tej roli, które to coraz częściej grają w filmach choć większość z nich jest strasznie sztywna i wciąż mają maniery jakby chodziłby po wybiegu .