O ile pierwsze dwa filmy uważam za bardzo słabe i okropne, które oceniłbym na 1 albo nawet na 0
to kolejny film Dolana przypadł mi do gustu i mógłbym go ocenić na wysokie noty, tylko jeszcze po
seansie nie wiem na jaką:). Jest o wiele lepiej niż było wcześniej, historia mnie porwała i jest
naprawde ciekawie opowiedziana. Normalnie nie zabierałbym się za ten film, ale słyszałem, że
Dolan poszedł inną drogą i zaintrygowała mnie długość filmu. Dopiero po trzecim filmie mogę
powiedzieć, że Dolan zapowiada się na ciekawego twórce, ale to dopiero pokaże czas. Ładna
historia i ładnie opowiedziana.
Jeszcze zwróciłabym uwagę na piękne obrazy, które funduje nam Dolan. Wizualnie jego filmy po prostu zachwycają, karmią wzrok.
Dolan ma niezwykły potencjał. :)
I do tego w jego filmach zawsze dopasowana jest idealna muzyka. I te obrazy, piękne.
A ja muszę przyznać, że Wyśnione Miłości i Zabiłem Moją Matkę, ogromnie mi się podobały, więc stałam się fanką reżysera. Dzisiaj natomiast obejrzałam Na Zawsze Laurence i oceniam niestety na 5. Wydawał mi się za długi i miał naprawdę wiele niepotrzebnych scen, historia jakby na siłę przedłużana. Do tego dochodzą dość denerwujące dialogi i mimika bohaterów. Mimo to, rzeczywiście widać w nim te świetne cechy filmów Dolana (muzyka, kolory...) i jestem pewna, że mnie on jeszcze wiele razy pozytywnie zaskoczy
Potwierdzam - świetne kino. Piękne obrazy, świetna muzyka, dokładna analiza psychologiczna bohaterów. Warto obejrzeć!
Podobnie jak @moriuszka mnie jakoś "Wyśnione miłości" i "Zabiłem swoją matkę' nie powaliły z kolan chociaż widać po nich ciekawe pierwsze "rysy" Dolana. "Na zawsze..." to już krok do przodu, który zrobił dla mnie sporą (jakościowo pod praktycznie każdym względem) różnicę. IMHO