Spoiler:
Piękny, superprecyzyjny plan przekrętu, Frank wszystko miał przygotowane od początku, najprawdopodobniej również ten pierwszy doktor, który "wyjechał", gdy Royowi wpadły tabletki do zlewu był podstawiony (i w rzeczywistosci zdrowego Roya uzależnił od jakichś prochów), potem podstawione było wszystkom a widz wraz z Royem daje się nabrać na wszystko. Pierwszorzędna rozrywka. Jednak jeśli juz tak precyzyjnie wszystko zrobili, to można by tu zarzucić jeden bąd logiczny.
Cały przekręt służył Frankowi do tego, aby się dobrać do bankowego sejfu Roya. W tym celu potrzebowal upoważnienia i kodu. Upoważnenie wypisuje Roy swojej "córce" podczas wizyty w banku, a kod daje lekarzowi w końcówce. Niedługo po wyjściu z podstawionego szpitala idzie do banku sprawdzić, czy rzeczywiście go obrobili. I obrobili, to znaczy "córka" wyjęła zawartość sejfu. Czyli posłużyła się upoważnieniem wypisanym wcześniej przez Roya i kodem. Ale na jakie nazwisko wypisał Roy upoważnienie? Swojej córki. Tylko że córka nie była córką i nazywała się inaczej. W banku tak łatwo by to łykneli? Fałszywe nazwisko, fałszywy dokument? Przecież w chwili upoważnienia Angela nie pokazuje żadnej legitymacji, dowodu, prawa jazdy Royowi, on tylko wpisuje tam jej rzekome imię i nawisko.
Taki mały dyskomfort, choć w zasadzie film był na tyle fajny, że mniejsza z tym.
Nie zgodziłbym się z Tobą jeżeli chodzi o założenia podstawowe filmu. Jak dla mnie to Roy od początku filmu ma różne fobie, ma nerwice np. na temat przesadnej czystości (bo może brzydzi się tego co robi?),a nerwica tak właśnie działa, jeżeli robimy coś złego od dłuższego czasu to po jakimś czasie, gdy nie mamy innej odskoczni to popadamy w róznego rodzaju lęki i fobie. A tak przy okazji doktora poleca mu Frank później jak jego prawdziwy doktor wyjechał. Tak więc nowy doktorek jest podstawiony to prawda, ale pomaga on mu wyjść z nerwicy, podając mu tabletki na zupełnie co innego, a Roy wierząc że są to odpowiedne tabletki zaczyna się poprawiać stan psychiczny, co wynika również z pojawienia się "córki", Roy zaczyna wierzyć że ma dla kogo żyć, ma bliską osobę, z którą zaczyna mu się układać, zaczynają siecoraz lepiej rozumieć, co rónież tłumaczy poprawę jego stanu psychicznego. Tak więc teoretycznie zostaje okradziony ze swojego "majątku finansowego", ale dzięki temu zyskuje zdecydowanie więcej. Zaczyna nowe życie ze sprzedawczynią, podejmuje uczciwą, choć niskopłatną pracę, spodziewa się dziecka, wszystko zaczyna mu się w życiu układać, i dlatego też można tłumaczyć scenę w sklepie z dywanami gdzie ponownie spotyka Angelę - swoją córkę i nie jest na nią wściekły, bo wie że dzięki Niej odzyskał życie które jest coś warte. Takie jest moje zdanie po obejrzeniu tego filmu.
Oczywiście masz rację, ale wszystko co mówisz odnosi sie do emocjonalnego/moralnego przesłania filmu. W pełni sie z tym zgadzam. Jednak w celu przedstawienia wewnętrznej drogi N. Cage'a scenarzysta posługuje sie konkretnym instrumentem: akcją. Miałem po prostu watpliwości co do logiki jednego zdarzenia. Nie zaprzeczysz chyba, że oprócz tego o czym mowisz twórcy filmu świetnie się bawią w kotka i myszke również z widzem. To jest pewien urok filmów o przekrętach, ja osobiście lubie być w takich sytuacjach nabierany, bo to jest fajne.
Pozdrawiam