No scenariusz miał wielki potencjał, a ja ze względu na nazwisko pana Piesiewicza potraktowałem go trochę pobłażliwie. Ogólnie sama historia jest ciekawa, ale jej wykonanie juz nie jest takie kolorowe. Na pierwszy plan wysówa się aktorstwo. Naprawdę jestem zażenowany popisami, Fudaleja, Baar, Pszoniaka... Ubolewam, że ten ostatni aktor, który potrafił tylko robić złe miny jest kompletnie bezbarwny. Także nie zeskoczył mnie Zamachowski i Zapasiewicz !!!. Może ten ostatni wart jest uwagi, ale reasumując wszystkie "popisy" i tak nie ma to wielkiego znaczenia. O technice filmu nie bede wspominac bo patrzac na rodzaj produkcji (sądze że budżet mógł przekroczyć 5,6 mln zł) jest to naturalne. Ogólnie zawiodłem się...Podobni twórcy chcą nakrecic kolejne czesci tryptyku Piesiewicza "Wiara"i "Miłosc", ale obserwując Nadzieje im to odradzam.