Kolejna odsłona przygód dzielnego, acz bardzo niesubordynowanego stróża sprawiedliwości, Harry'ego Callahana. Tym razem "Brudny Harry" prowadzi śledztwo w sprawie brutalnych morderstw popełnianych na mężczyznach w jednym z kalifornijskich miasteczek. My, widzowie, od początku znamy odpowiedź na pytania "kto?" i "dlaczego?", więc dramaturgia znacznie na tym niestety traci.
Jak to bywa w przypadku kina policyjnego lat 70. i 80. mamy tu oczywiście też wiele akcji "dygresyjnych". Można się do tego przyzwyczaić, ale sama spójność dzieła też raczej za dobrze na tym nie wychodzi.
Jest na szczęście świetny, małomówny i cyniczny Clint Eastwood, wyjątkowo brutalny i działający raczej wbrew prawu, bez zmrużenia oka mordujący kolejnych bandziorów, no i jest też charakterystyczny klimacik, znany np. z serialu "Ulice San Francisco".
Oczywiście film oburzy wszelkiej maści obrońców człowieka, moralności itd., bo usprawiedliwia nie tylko działanie głównego bohatera, ale i mordowanie w imię zemsty i sprawiedliwości.