Pominę fakt jakim jest to że auta z takimi uszkodzeniami na pewno nie zderzyły się ze sobą a jak nawet , miałem o wiele gorsze kolizje w podobnych autach bez najmniejszego zadrapania .Ale nasuwa się inne pytanie jakim cudem to nasza bohaterka prowadzi auto w tak zaawansowanym błogim stanie .Oczywiście można ale po co ryzykować .W razie kolizji miejsce pasażera jest o niebo bezpieczniejsze dla niej.
Nie przeżyła bo taki miał być scenariusz . W tym problem .Nie dość ze widać od razu że te auta się ze sobą nie zderzyły to jeszcze wpychają ciężarną za kółko.
Doszukiwanie się w tym domu logiki to marnowanie czasu. Mnie jednak najbardziej rozwaliła główna bohaterka i jej tok myślenia.
Chciała uciec z domu, od tej kobiety. Zamknęła się w łazience i siedzi czekając aż nadarzy się okazja by stąd uciec....
Jak się okazuje tych okazji było dosyć sporo, ale naszej bohaterce cały rozum chyba zjadło dziecko bo inaczej nie da się wytłumaczyć sceny gdzie w domu gaśnie światło, ona zbiega na dół (przebiega dosłownie obok drzwi wyjściowych!!) i próbuje zapalić światło......Po cholerę jej światło by wyjść domu? Nie potrafi nacisnąć klamki bez światła? Cóż za wyzwanie!
Bohaterka myśli, że zabiła swojego "gościa" ale nagle zmienia zdanie, że chce uciekać więc kładzie się na łóżku i czeka..na co? Na śmierć?
Jednak okazuje się, że nie zabiła tej babki i nagle odzyskuje chęć do życia i znów walczy....
Poza tym...co za końcówka, tylko jakiś geniusz mógł napisać taki scenariusz.
Zważ na to co bohaterka przeżywa zabiła swoją matkę została bestialsko zaatakowana widziała jak komuś wybucha twarz to nie są zakupy w tesco po których siadasz przed tv z piwkiem w ręku .Kto wie jak się człowiek zachowa w takich warunkach .Nie kwestionuję tego co dzieje się po wypadku może oprócz zachowania matki tylko okoliczności tego wypadku jakoś do mnie nie przemawiają.
Sory nie widziałem filmu do końca jak to pisałem . Policjanci to jacyś debile .Koleś słyszy strzały i zamiast wzywać pomoc bierze jakiegoś chłystka którego złapali za wandalizm i jeszcze daje mu broń .Widać we francji działają inaczej . Ten koleś z kolei miał pod ręką broń zabitego policjanta mimo to czekał aż ta pani mu nożyczki w głowę wbije co też jest głupie bo ludzka czaszka to nie karton .Dalej w efekcie bijatyki nasza bohaterka czymś się zadławiła czy coś nie wiem nie mogła w każdym razie oddychać więc co bierze drut do szydełkowania i myk dziurę w gardle sobie robi . Pogmerała pogmerała zakleiła taśmą i lux malina wszystko działa . Dalej nie wiem co to za gnat był z którego dostał policjant ale najwyraźniej taki który zamienia ludzi w zombie .
Ja się uśmiałem na tym filmie . Na początku troszkę trauma ale im dalej w las tym zabawniej . Nie da się tego obrazu na poważnie traktować.
Kiedyś w rozmowie ze znajomą wspomniałam o tym filmie i powiedziałam zdanie typu 'a krew się lała i lała, no ale w końcu mamy te setki litrów krwi w sobie, co nie?' (oczywiście mówiłam to ironicznie)
Nie mogłam uwierzyć gdy ona nagle powiedziała: ' racja, mamy ok. 100l krwi, a tam to lało się jakbyśmy byli bez dna'
Zatkała mnie jej wypowiedź. Czy ludzkość już tak nisko upadła by nie wiedzieć ile człowiek ma w sobie litrów krwi? Oczywiście nie chodzi mi o to żeby każdy wiedział ile ma co do 1ml krwi w sobie, ale 5l a 100l to jednak zbyt duża różnica... o.O
Patrząc w filmie na sceny gdzie wszędzie lały się fontanny krwi po prostu mi ręce opadały. Jednak trzeba przyznać, że nie tylko w tym filmie kogoś poniosła wyobraźnia.
Taki film robiony jest tylko po to aby zaspokoić rządzę krwi na ekranie .A co do znajomej . Znam durniejsze osoby ale 100l ????? coś tam się pod kopułką pomerdało .
Z początku się załamałam, potem chciałam się śmiać. Co tu zrobić by jej nie obrazić?? ; )
Ja wystarczająco zaspokoiłam swoją rządzę Piłą
Ogromna ilość krwi była też w Martwicy mózgu - polecam :D Tylko, że tam przynajmniej wiadomym było, że ta cała sytuacja to żart ;)
Zgadzam się z krytyką durnoty tego filmu, dorzucę swoje ;) Dużo tego jest, ale tak z tego, o czym piszecie...
Mnie też od momentu "najścia" psychopatki całość generalnie śmieszyła, ale z dużą dozą obrzydzenia i nawet przykrości na myśl, co można niektorym zrobić za wodę z mózgu seansem czegoś takiego. Fontanny krwi - spoko, najbardziej rozbroiła mnie wizja łazienki zupełnie ubabranej od podłogi po sufit krwią na każdym cm kwadratowym, podczas gdy widać było jasno, że bohaterka głównie sobie tam siedzi w kątku, dostawszy raz w rękę, raz w pępek i raz w twarz nożyczkami. Mogłaby w sumie pokrzyczeć o pomoc, jak ktoś wszedł do domu, ale po co. Lepiej wyjść i porobić wycieczki po mieszkaniu, pewnie się nudziła tam sama. O jej niewiarygodnej głupocie, która doprowadziła do tytułowego "najscia" szkoda wręcz wspominac...
Wyraźnie kobitka prosiła się o tragiczną śmierć, ale w takim razie dziwi jej postawa we fragmencie filmu, gdzie nagle dostaje duszy bojownika-spryciarza i znowu ją traci. Co do tego, że położyła się na łóżku i czekała na zbawienie --- to chyba miał być podstęp i nawet jej to wyszło, ale też durne.
Fajnie, że po tym filmie wiemy, że nawet jeśli zaatakuje nas drobna kobieta z nożycami, to zanim nas zaszlachtuje jednym ciosem, możemy sobie zawsze zrobić szybki chirurgiczny zabieg taśmą i drutem z robótek ręcznych, w momencie, kiedy ona pójdzie pozwiedzać mieszkanie.