Jak dla mnie patrzenie na Eastwooda osłodziło film. I tyle. Wyciskacz łez ale tanimi środkami, dosłownie utonęłam pod lukrem jaki zaserwował reżyser a na końcu aż mnie mdliło od tego idealnego życia. Spodziewałam się czegoś lepszego.
"Pamiętnik" był prawdziwy, a ten film jest po prostu słaby. A ostatnia scena, dosłownie zerżnięta z "Pamiętnika", tylko w słabszym wykonaniu. Gra aktorska - mocno średnia.
Acha, no i galanteria, dżentelmeństwo głównego bohatera mocno zaleciało "Zmierzchem", niestety. Obciach.
Podpisuję się pod wszystkim. Tylko że ja akurat no nie spodziewałam się nie wiadomo czego. "(...) dosłownie utonęłam pod lukrem jaki zaserwował reżyser a na końcu aż mnie mdliło od tego idealnego życia" - też tak najchętniej podsumowałabym ten film. Chociaż przekazuje jakieś wartości, to sposób, w jaki to robi, jest po prostu straszny, ta ckliwość, słodkość, naiwność. Ochy i achy. Blee