Cóż. Takie kino albo się łyka, albo nie. Ja łykam. Ale że nowa fala ma różne oblicza, to powiem tak:
ten film to coś w stylu naspidowanego Mellvill'a, który chce stworzyć coś pomiędzy Alphaville i
Szalonym Piotrusiem Godarda. Z Japończykami w rolach głównych rzecz jasna :) Strona
audiowizualna fascynuje, fabuła intryguje, ale zostawia z mętlikiem w głowie. Sceny akcji mogą bawić,
a drugie dno mnie nie obeszło. Ale warto.