Tyle peanów na cześć filmu o zaburzonych relacjach zaburzonych ludzi? Jestem w szoku, jak niektórzy dopatrują się piękna w czymś, co jest zwykłym szambem, ale polukrowanym przez pseudo ambitny klimat, muzykę i dobrych aktorów. Film wpisuje się w dziwny trend robienia ze zwyrodnialców i przestępców tragicznych bohaterów....W kinie wszystko można ładnie pokazać, jak się okrasi chwytami wzbudzającymi emocje. Nie wiem, co ten film ma przekazać widzowi i mam duże wątpliwości odnośnie intencji reżysera. Usprawiedliwienie zdrady, gwałtu, przemocy, ulegania impulsom i emocjom?
Rozumiem. Tak, te peany są rzeczywiście, w pewnym sensie, takie jakie są. Sytuacja okazała się dla Ciebie szokująca. To da się zrozumieć i wytłumaczyć. Głównie właśnie tym całym trendem przestępczym i zwyrodnieniowym. I tym pseudoartyzmem tego wszystkiego, co napisałeś, aktorów i muzyki i klimatu co chce być ambitny a jest nieambitny, bo przesiąkł zwyrodnieniem. I pytanie podstawowe: co próbował wmówić nam reżyser? Że gwałt jest w porządku? Co z tego, ze potem przyszedł i przeprosił, że był pijany. Co z tego, że się zakochał skoro był żonaty i miał zakaz. Mamy więc moralitet, któremu ten film nie sprosta. Bohaterowie muszą się poprawić, i wtedy będziemy ich oglądać i może wtedy ten film okaże się godziwy, szlachetny i wartościowy. Mają się wziąć w garść i nie grzeszyć, bo i widz zechce grzeszyć, a na domiar nieszczęścia jeszcze się tym ucieszy. A wtedy to już sam nie wiem jak będzie źle i niegodziwie.