De Palma jeszcze raz stara się udowodnić, że się nie wypalił i wciąż nie powiedział ostatniego słowa. Niestety, jego remake francuskiego dreszczowca "Crime d'amour" to kolejny z serii niewypałów, jakimi raczy nas twórca "Człowieka z blizną" od blisko dwóch dekad. Nie można odmówić "Passion" stylowości i ciekawie inscenizowanych scen (znów w pamięć najbardziej zapada sekwencja z obrazem podzielonym na pół), ale całość raczej rozczarowuje. Zawodzi przede wszystkim scenariusz, w którym znajdziemy masę dziur logicznych, podyktowanych chęcią mnożenia zwrotów akcji. Zwrotów nieprzekonujących, stosowanych już wielokrotnie. Niewykorzystane pozostają również chwyty podebrane od klasyków nurtu giallo. A przecież potencjał był... Brian, weź się w garść.
Zgadzam się, czegoś tam zabrakło, dziury logiczne są (ale może celowe, żeby było bardziej tajemniczo?) i trochę takiego niedopracowania, tak jakby zabrakło czasu, albo się spieszyli przy montażu. Podobał mi się natomiast świetna atmosfera, zwłaszcza od momentu, gdy bohaterka zaczyna brać tabletki i sny przeplatają się z rzeczywistością, która też jest jakby "senna". Jednak trochę za dużo pojawia się scen przeczących sobie, które sprawiają, że film staje się mało zrozumiały, bo tak do końca nie miałam pewności czy to Isabelle zabiła i czy na pewno zabiła (i szefową i sekretarkę)
@Nie można odmówić "Passion" stylowości i ciekawie inscenizowanych scen
O, tak. Dla kogoś bardziej obeznanego z kinem nie będzie to przebój, ale może się miejscami podobać. Stopniowe budowanie coraz bardziej dusznej atmosfery - od pstryczka w nos od korpo-przyjaciółki do psychozy, w której sam reżyser się zagubił. Scena szantażu Dani powinna zakończyć film i każdemu wyszłoby to na dobre. Mnie do gustu przypadł kontrast pomiędzy wyuzdaną Christine, cichą i skromną (całe szczęście Brian nie zafundował nam `zaskakującej` metamorfozy.) Isabelle, a nijaką Dani. Poza tym klimat osobliwego erotyzmu - ok :)