Nie mam pojęcia kto jest tak szalony by powiedzieć,że ten film jest w jakimkolwiek stopniu fajny. Nie mam nic do MTV- z reguły promuje albo wyjątkowo żenujące programy, które dzieki temu bywają ciekawe, albo niepoprawne politycznie kreskówki...ale TO...
Napoleon Dynamite zdecydowanie sprawił,że nic nie będzie już takie jak dawniej. Po seansie dochodziłam do siebie tygodniami. Ostatnio próbowałam przebrnąć przez to arcydzieło kinematografii po raz drugi, by sprawdzić, czy nie przeoczyłam być może wszystkich tych wartościowych momentów o których mówicie... Było jeszcze gorzej.
Przez półtora godziny, które ciągną się jakąś dobę obserwujemy rzeszę upośledzonych bohaterów. Nie widzę nic złego w podstawieniu w filmie postaci klasycznego zabawnego, zamulonego luzera, aby nieco rozładować atmosferę, ale... tu nie było NIKOGO kto mógłby stanowić odskocznie od tego tematu. Po jakiś 6 minutach czekamy na zawiązanie akcji...i... nie dzieje się NIC. Po dalszych 6 spogladamy na miny współwidzów, którzy z goryczą szukają ukojenia skołatanych mysli na punkcie znacznie oddalonym od ekranu. Tak. Oni też mają dość. Zabawne momenty to te, w których czujemy się już tak mentalnie zgwałceni,że zaczynamy zachowywać się jak pod wpływem substancji psychoaktywnych.
I muszę was rozczarować. W tym filmie nie mieliśmy doczynienia z absurdalnym humorem ): Nie wszystko pozbawione sensu można uznać za nietuzinkowe i abstrakcyjne...
Fanom filmu polecam klasyczny już wygaszacz "Latające Obiekty 3W" mający niegasnące uznanie gospodyń domowych . Jego bogata kolorystyka i przekaz niezmiennie wywolują łzę wzruszenia na mej twarzy.