Dlaczego mając takie pole do popisu w przedstawieniu jakby nie patrzeć bogatej historii Napoleona, dostajemy taki pociachany gniot? Akcja skacze z wydarzenia na wydarzenie, bez większej głębi, nie mówiąc już o krótkich scenach walk, które to jednak przyniosły chwałę tej postaci. Efekty na bardzo niskim poziomie, a była nie jedna możliwość, żeby jednak widza zaszokować. Wybór Phoenixa na Napolenona to jakieś nieporozumienie, przedstawienie przez niego Bonapartego nie przypadło mi do gustu, jedna mina, nie sądzę, żeby w rzeczywistości Napoleon był tak mało ekspresyjny.