Kocham kino wielkie, kino ambitne, kino kostiumowe, historyczne... Phoenix i Scott? Brałem w ciemno. Miałem wielkie nadzieje co do filmu bazując na zwiastunie, budżecie oraz wyżej wspomnianych członkach filmu. Niestety już w połowie byłem sfrustrowany - Napoleon został przedstawiony jednostronnie i jednowymiarowo. W filmie jest starym, zakompleksionym bucem. Po prostu człowiekiem nie wartym uwagi, bez charyzmy, bez energii i polotu. Brakuje pokazania jego geniuszu, miłości do armii i Francji, taktyk militarnych i zagrywek... Dodatkowo to kino jest zlepkiem scen - skacze tak mocno od wydarzenia do wydarzenia, że brakuje tutaj jakiegoś spoiwa pomiędzy tymi wszystkimi scenami. Nie ma tutaj takiego klasycznego związku przyczynowo-skutkowego. W jaki sposób mam być zaangażowany w to co się dzieje na ekranie, skoro nie ma budowania jakiegokolwiek napięcia? Chociażby przed sekwencjami bitewnymi... Zaś w relacji Józefiny i Napoleona idzie się pogubić kto czego od kogo chce i oczekuje. Cóż, z plusów scena na lodzie pod Austerlitz, ciekawe ujęcie w Egipcie i szarża na koniach pod Waterloo. Tylko tyle i aż tyle. Zahaczając jeszcze o aktorstwo, to mogę tylko napisać, że jest bardzo średnie. Teraz czekam na wersję reżyserską. Po obejrzeniu być może odszczekam pewne słowa. Czas pokaże.