Cóż pierwsza część była głupia lecz w tym szaleństwie była metoda. Nie jest tak w przypadku części drugiej. Jednak zacznijmy od tego co dobre w tym filmie (to sformowanie dziwnie brzmi). Muzyka i akcja są prawidłowe. Film szybko się rozkręca. Niemniej fabuła niszczy i dewastuje mózg widza. Nie będę ukrywał że takie masochistyczne zamysły przyświecały mi i kumplowi gdy do filmu zasiadaliśmy w towarzystwie sporego zapasu piwa. Miało być sobotnie wieczorne pranie mózgu no i było. Fabularnie o ile pierwsza część czerpała pełnymi wiadrami z Frankensteina o tyle w tym przypadku jest to już bezczelne zrzynanie z hitu. Szczególnym brakiem pomysłu wykazali się twórcy kręcąc końcówkę. Poprzednio masakrująca głupota tutaj przekroczyła wszelkie granice. Okazało się bowiem że tajemnicza zielona fosforyzująca substancja nie tylko zwłoki ożywia ale jeszcze działa jako klej dla martwych części ciała. Tak więc pojawi się w filmie ręko-noga oraz oko na palcach a także uwaga .... LATAJĄCA GŁOWA ! Tak głowa z przyklejonymi skrzydłami mniejszymi od niej samej była w stanie latać. No cóż ale wyzywanie się na fabule filmu to jak katowanie trupa w tym przypadku. Więc pominę milczeniem magiczne niewyjaśnione zmartwychwstanie okularnika oraz masę innych elementów rażących swą głupotą. Po wykluczeniu z filmy fabuły co zostaje ? Muzyka i akcja które już oceniłem oraz gra aktorska. Ta szwankuje mocno. Nieraz jest to przedramatyzowanie sytuacji innym razem zaś totalne zignorowanie poważnego jak mogłoby się wydawać wydarzenia. Cokolwiek robią aktorzy zazwyczaj jest to nie w porę.
Ostatecznie dotrwałem jednak do końca filmu w przeciwieństwie do kolegi który usnął w połowie (Dosłownie).
Film oglądać można jedynie na własne ryzyko.