Czytając recenzje można się nastawić na dzieło na granicy wybitności, trzymające na krawędzi fotela i rozbijające na emocjonalne strzępy, tymczasem dostaję jakiś statyczny, wyprany z życia anemiczny snuj na pograniczu tureckiej telenoweli. Jakiś podrzędny reżimowy urzędas Iman (odegrany na marginesie z gracją drewnianego płotu) gubi pistolet za co rzekomo idzie się w Iranie do więzienia (nie wiem, wydało mi się to nieco kuriozalne, ale może nie przekroczyłem tzw. kodu kulturowego), dostaje z czasem paranoi (odegranej tak że Chalamet przy nim to Gary Oldman) i zaczyna prześladować i podejrzewać własną rodzinę, co doprowadza do rodzinnego Lśnieniowego ganiania się po labiryntach wiejskich lepianek... Czy twórcy z rejonów irańskich wydaje się że wystarczy tylko poruszyć Wielki i Ważny Temat a reszta świata filmowego będzie umierać z zachwytu i sypać nagrodami? Rozczarowanie.
Mam dla Ciebie taką propozycję. Zapoznaj się z historią Iranu, potem poczytaj o tej całej akcji z protestami i o Mahsa Amini czy Niki Shakarami, zobacz inne filmy reżysera, a na końcu przemyśl jeszcze raz o czym był ten film :)
zapoznałem się, przeczytałem i przemyślałem, zarówno historia Iranu jak i Mahsa czy Niki zasługują na 100 razy lepszy film niż to co zobaczyłem
ale przecież wiadomo o co cho w tym filmie już po pierwszych 30 minutach. Po drugie tylko ja się domyśliłem kto jest winny całego zamieszania z pistoletem? Po trzecie cała druga połowa zamienia się w prawdziwą turecką telenowele i w ostatnich scenach ja i kilka osób na sali zaczeło się głośno śmiać jak się z starym gonili po lepiankach. Największy zawód niestety a takie "Holy Spider" to dopiero miał klimacik. Polecam nadrobić :)
ja obstawiałem koleżkę po fachu co zgrywał takiego dla mnie nieco zbyt dobrego wujka, tutaj podpowie tam pokieruje, a Iman taki rozedrgany łapie wszystko w locie... no cóż... szkoda
Jeśli żeby zrozumieć film trzeba oglądać inne filmy, to świadczy to źle o tym filmie
No w pewnym momencie skręca w takie absurdy że ociera się o parodię. A faktycznie temat ważki a pierwsza połowa zapowiada naprawdę ciężki dramat polityczny
"Czy twórcy z rejonów irańskich wydaje się że wystarczy tylko poruszyć Wielki i Ważny Temat a reszta świata filmowego będzie umierać z zachwytu i sypać nagrodami?"
Tak, od kilku już ładnych lat to wystarczy i dotyczy nie tylko twórców z rejonów irańskich. Nie sugeruj się za bardzo recenzjami ;)
Już tłumaczę o co chodzi. Chodzi o to, żeby krytycy mieli się do czego masturbować. Iran to daleki nam kulturowo kraj ale te bajki i przerysowane historie o faszystowskim reżimie 24h na dobę prześladującym kobiety wywołują we mnie już tylko pusty śmiech. Persja to jeden z bogatszych islamskich krajów, tamtejsi muzułmanie to niemalże wyłącznie szyici. Od czasu tzw. rewolucji obyczajowej kiedy amerykanie położyli swoje łapy na Iranie a tamtejsze kobiety zaczęły chodzić w spodniach minęło już wiele lat. Kraj się bardzo mocno gospodarczo rozwinął ale żydkom i jankesom nie jest to na rękę. Więc w państwie w którym rzekomo panuje cenzura, pod "butem reżimu" powstają masowo tego typu produkcje. W końcu rolą współczesnej kobiety jest kariera zawodowa, odkładanie macierzyństwa, pięciu kochanków i skrobanie się na potęgę. Liberałom nie mieści się w głowie, że gdzieś tam w rozwiniętym społeczeństwie ludzie chcą się urządzać po swojemu, wg własnych zasad, tradycji i kultury. Więc na podstawie incydentalnych zdarzeń buduje się obraz faszystowsko-religijnego reżimu gdzie tak naprawdę rola religii w systemie prawnym Iranu jest dziś bardziej symboliczna niż rzeczywista.
Na poparcie tego co napisałem wyżej zamieszczam link do artykułu napisanego przez (uwaga) kobietę przebywającą tam podczas studiów. Proszę sobie to porównać z oficjalną propagandą rodem z Wikipedii.
https://krzysztofmatys.pl/2794-stereotypy-na-temat-iranu/