Fakt, faktem, że Crispian okazał się zdrajcą, natomiast całkowicie przewidywalne, wręcz po prostu pewne było to, że samochód, do którego się udał nie będzie działał. Następne - pewne było to, że przeżyje kobieta. ZAWSZE w takich filmach przeżywają kobiety! NIGDY nie zdarzyło się jeszcze w moim życiu, żebym widział w filmie, jak ostatnią pozostałą osobą przy życiu jest facet. To są dwa aspekty, które odejmują mojej ocenie filmu po jednym punkcie. Oprawa dźwiękowa - Nie przypadła mi do gustu piosenka odtwarzana z płyty u sąsiada, aczkolwiek dodawała uczucia lekkiej paranoi w połączeniu z widokiem zwłok mężczyzny. Pozostała muzyka, a właściwie dźwięki, które pojawiały się w trakcie filmu naprawdę na wielki plus. Szczerze, rzadko spotykam w takich filmach ścieżki dźwiękowe, które są w stanie spowodować u mnie ciarki, a tutaj to się stało. Myślałem, że krwi będzie więcej, ale jej niewielka ilość nie spowodowała spadku brutalności filmu. Napięcie na poziomie 7/10, klimat zagrożenia bardzo wysoki, jak dla mnie. Największym plusem jednak było to, że znaczna większość filmu to akcja, a nie bezsensowna gadanina.
8/10