Angelina Jolie powiedziała kiedyś - "I think every teenager is a hero. When we are young we feel so much pain. Go to school is like going to war, people let you down all the time. Sometimes it's very, very difficult to stay strong, but you have to." To doskonałe słowa, które odzwierciedlają ten film. Film, w którym nie została ukazana zwyczajna klasa, lecz patologiczna. Klasa, na której nie robi wrażenia bicie 'kolegi', czy zmuszanie go do seksu oralnego. To drugie okazało się być czymś przełomowym, czymś co w bohaterach pękło.
Co mnie przeraża to to, że film był na prawdziwych wydarzeniach i że takie 'paczki' istnieją. Paczki, które nie widziały prawdziwych przyjaźni, a co w ich przypadku ważniejsze - empatii.
W życiu nie spodziewałem się, że koniec filmu będzie tak szokujący. Gdy zobaczyłem ich z strzelbami uświadomiłem sobie, jak zdeterminowani byli główni bohaterowie. Kto wie, może gdyby nie Kaspar nie było by tego wszystkiego? Przecież Joseph powiedział, że musi wytrzymać z nimi do końca szkoły i nie będzie ich już widzieć, na co Kaspar spytał się czy chce tak długo czekać. Chodziłem do klasy przez 1.5 roku z pewnym gościem, który również miał taką historię. W poprzedniej szkole śmiali się z niego, aż w końcu nie wytrzymał - przyniósł nóż.
Szkoda mi takich ludzi i nie mam pojęcia z kąd się to bierze - czy z wbudowanej niechęci do siebie, czy od debili, którzy szukają zaczepki. W filmie jest wiele innych wątków, np. takich jak miłość. Co mnie najbardziej drażniło w tym filmie to niemoc i presja Kaspra i Josepha - wszyscy byli przeciwko nim - nauczyciele, dyrektor, ''koledzy z klasy'', a nie walczyli tylko z agresją skierowaną w ich stronę, ale również z fałszywymi doniesieniami.
Walczmy z przemocą w szkołach, a raczej módlmy się, aby nie trafić na taką klasę jak w filmie. Klasę przywódcy i sługusów.
"Myślę, że każdy nastolatek jest bohaterem. Kiedy jesteśmy młodzi, odczuwamy tak wiele bólu. Pójście do szkoły jest jak pójście na wojnę, ludzie dołują cię cały czas (ciągną na dół?!). Czasami jest bardzo, bardzo trudno pozostać silnym, ale potrafisz to". Mniej więcej.
Cytat brzmi troszkę inaczej i pozwolę sobie go przetłumaczyć jeszcze raz.
"Uważam, że każdy nastolatek jest bohaterem. Kiedy jesteśmy młodzi, odczuwamy tak wiele bólu. Pójście do szkoły jest jak pójście na wojnę, ludzie Cię cały czas rozczarowują. Czasem jest bardzo, bardzo trudno pozostać silnym, ale musisz. To jest dokładny sens tego co powiedziała Angelina.
Zgadzam się całkowicie. Jestem przerażona tą całą znieczulicą. Każdy normalny nauczyciel zauważyłby, że coś jest nie tak. Co do zachowania dziewczyn, jestem zażenowana. Przyglądanie się temu jak ktoś jest dręczony, zaszczuwany, i nic nie robienie z tym to tak jakbyś sam brał w tym udział, jakbyś sam był prześladowcą.
Mam za sobą wątpliwą przyjemność bycia ofiarą w stylu Josepa (oprócz, Bogu dzięki, molestowania seksualnego, zaliczyłem chyba wszystkie jego sytuacje) w latach przed nastaniem gimnazjów, a aktualnie z wykształcenia jestem nauczycielem, choć nie pracuję w zawodzie. Znam więc problem raczej dobrze, i powiem tyle: monitoring w całej szkole, z ofiarami nigdy nie rozmawiać w obecności agresorów (typowe postępowanie jeśli już nauczyciel zareaguje), sensowne lekcje wychowawcze( uświadamianie do skutku czym się różni osiągnięcie imponujące od błazenady dla poklasku), zaangażowani nauczyciele z podstawową chociaż wiedzą psychologiczną - dopiero to wszystko razem dawałoby nadzieję na wyplenienie przemocy z przeciążonych szkół. To są pobożne życzenia! Jedyne co można realnie zrobić, to uczyć swoje dziecko od najmłodszych lat empatii oraz sposobów radzenia sobie z agresorami. Ale kto by miał na to czas...