wszystkie pryszcze wybierajace sie do gimnazjum juz w pierwszy dzien nauki koedukacyjnie, klasowo powinny wybrac sie na ten film, potem pisac prace na koniec gimnazjum, a nastepnie przerabiac ten problem w liceum i nie jest to propagowanie przemocy, ale unoczenienie młodziezy problemu ktorego nie zauwazaja w pewnym wieku, a z racji narastajacej i wszechobecnej agresji, młodziezy nie wystarcza pogadanki na lekacjach wychowawczych, trzeba przedstawic ten problem w bardziej dosadny sposób, jak ukazane zostało to w filmie.
Też podczas seansu o tym pomyślałem, że ten film powinni zobaczyć wszyscy uczniowie i nauczyciele. I może dalej bym tak uważał gdyby inny był finał tej całej historii. Niestety istnieje też spore ryzyko, że nie na każdego film by wpłynął jednako. Jeden mógłby się zastanowić nad swoim zachowaniem i 'ogarnąć się', a u drugiego taki film mógłby wzbudzić jeszcze większą falę gniewu. Sam osobiście znam gościa, który uwielbia film "Więzień nienawiści", a jego ulubioną sceną jest roztrzaskanie murzynowi głowy na chodniku. Tak więc trzeba być ostrożnym z takimi pomysłami.
Sam film jest po prostu świetny. Można mu zarzucać, że jest praktycznie kopią filmu "Słoń", ale moim zdaniem estońska produkcja wciąga swojego 'starszego braciszka' nosem. Aż trudno uwierzyć, że to debiut reżyserski. No i aktorzy, praktycznie każdy z nich to debiutant, a miażdżą, są tak naturalni, że widz ma wrażenie, że ogląda dokument.
Tak więc już nawet w Estonii robi się świetne filmy, kto wie może za 50 lat i u nas się nauczą..