nie poplakalam sie, nie wzruszylam sie... wkurzalam sie przez caly film... na obojetnosc, na
udawana slepote... na agresje. pelno tego wokol nas. w mojej ocenie film dobry. ma
przekaz, budzi emocje, zostawia slad, sklania do dyskusji i przemyslen. po obejrzeniu filmu
zastanowilo mnie to moje wkurzenie... agresja rodzi agresje... przyznaje, ze u mnie taki stan
wywolal ten obraz. jak to przerwac?