pytam teoretycznie - czy gdybyście byli nauczecielami uznalibyście ten film za dydaktyczny? Z jednej strony pokazuje prześladowcom jak może się zakończyć ich zachowanie, ale z drugiej czy nie zmotywuje ofiar to postawienia się w ten niewłaściwy sposób?
Filmu nie uznałabym za dydaktyczny. Jeżeli ktoś jest "prześladowcą" to po obejrzeniu tego filmu nie zrezygnuje ze swoich działań, bo będzie bał się konsekwencji. Nie sądzę, żeby pomyślał "Oj już będę dobry, bo ktoś mnie jeszcze zastrzeli"
Celem tego filmu było ukazanie obojętności ludzi wobec tragedii i wpływu wykorzystywania psychicznego czy fizycznego na drugą osobę.
Powiem Ci, że sama się zastanawiam, czy nie zaproponować wychowawcy, abyśmy obejrzeli ten film.I tutaj nie chodzi o to, żeby kogoś nauczyć, że prześladowanie kogoś jest złe, ale pokazać mu, że przemoc istnieje i każdy może się z nią spotkać. Tutaj przytoczę cytat "Mnie to nie dotyczy". Ten film właśnie pokazuje, że prześladowania, wyłudzania dotyczą każdego. Myślę, że każdy powinien obejrzeć ten film.
Nie wydaje mi się, żeby ktoś po obejrzeniu "Class" wziął broń i zaczął strzelać do każdego.
Jeżeli ja bym była nauczycielką to koniecznie obejrzałabym ten film z uczniami.
Potwornie źle postawione pytania. Ten film tak naprawdę niczego nie pokazuje - od pokazywania (jednej słusznej rzeczywistości) są takie filmy jak "Jan Paweł II" lub "Katyń". Nie sądzę, żeby filmy cokolwiek zmieniały w rzeczywistości społecznej i nie sądzę, że właśnie w tym powinny zawierać się aspiracje dobrego kina.
Mądrym ludziom warto pokazać ten film, z głupimi nic nie warto.
Nie patrzyłbym także na ten obraz pod kątem niewłaściwego zakończenia. W tych okolicznościach było to jak najbardziej właściwe zachowanie i właściwe zakończenie. Na tyle, że niektórych - spodziewających się, że pistolet musi wystrzelić - film ten znudził.
Rzecz jest tak naprawdę o obojętności w stadzie. Zjawisko stare jak świat, którego nie zmienią wspólne projekcje filmów. Wszystko rozbija się o indywidualną wrażliwość w stosunku do drugiego człowieka, która w zasadzie wyginęła w plastikowym świecie pogoni za czymkolwiek. Wszyscy widzieli, a nikt nie potrafił zareagować naprawdę. To bardzo mało kłopotliwe.
Banał. Ale jaki prawdziwy i ciągle aktualny. I takim pozostanie, dopóki - jak pisała Ewa Lipska - ktoś nie przeszczepi ludziom do mózgów działki z kwiatami.