Eh, jeden z gorszych filmów o nawiedzonych domach, jakie oglądałem. Zaczyna się jeszcze niby ciekawie, ale później z minuty na minutę jest coraz gorzej. 
 
Film ogląda się bardziej jak jakąś baśń, a nie horror, bo z tym gatunkiem poza tytułem i miejscem akcji ma raczej niewiele wspólnego. Od czasu do czasu przewijają się jakieś niby budzące grozę sceny, ale uwierzcie mi, że tej grozy tu raczej nie odnajdziecie. Kiedy wydaje się, że jest dobry moment na podniesienie napięcia, do gry wkraczają marne efekty specjalne. Te duszki pojawiające się w końcowej części filmu... co to miało być?! 
 
Gra aktorska jest do kitu, postaci są tak beznadziejnie narysowane, że ich losem ani trochę się nie przejmowałem. Lili Taylor zagrała okropnie. Muzyka również leży i jeśli wzbudza jakieś emocje widza, to raczej tylko te negatywne. 
 
Fabularnie niestety również film nie jest najwyższych lotów. Cała historia jest tak mało przekonująca i autentyczna, że lada moment się o niej zapomina po obejrzeniu filmu. 
 
Niestety, ale ten film to taki typowy przedstawiciel tej gorszej strony kina grozy lat 90-tych. 
 
Moja ocena: 3/10.