PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=776}

Nawiedzony

The Haunting
1999
5,7 21 tys. ocen
5,7 10 1 21261
4,7 7 krytyków
Nawiedzony
powrót do forum filmu Nawiedzony

film sredni.. ale kto mi powie co stalo sie z tym blondynem?, bo przysnelam, a pod koniec go nie bylo:P:D

jona13

kominek obciął mu głowę :) ;)

ocenił(a) film na 4
Majus_5

a szkoda, bo lubie Owena Wilsona, szczegolnie za "Polowanie na druhny" i "Poznaj mojego tate" ;p

co do filmu, to IMO jest to totalne dno. Szczere wyrazy wspolczucia dla jego tworcow i osob, ktore zmarnowaly na nim swoj czas.

moja ocena - 2/10 i to tylko za wlasnie Owena Wilsona. Liam Neeson zblaznil sie gra w tym szmatlawcu, Catherine Zeta Jones jakas bezplciowa wyszla, a o glownej bohaterce lepiej nie mowic.

ocenił(a) film na 5
Majus_5

zgadzam sie z wypowiedzia ze film sredni dlatego dostaje 5

ocenił(a) film na 9
jona13

Doprawdy dziwią mnie takie opinie w erze wszechobecnej tandety. Moim zdaniem filmik ma o niebo większą głębie niż jakieś "Statki Widmo". Już ze względu na samą scenografię należy docenić "Nawiedzonego".

ocenił(a) film na 4
Shape

ten film jest po prostu przerazliwie nudny i kiczowaty. No i tez w ogole nie straszny. Juz wole filmy o statkach widmo, jak to powiedziales.

Shape

Glebi? Ta, metafory i potrojnych ukrytych znaczen. Ta porazka sama sie zasypuje wszechobecnym syfem, przebrzydka Lili Taylor z nosem jak bokser, Zeta-Jones miala byc tu chyba kontrastem dla tego bazyla, w ogole nie zdzierze w kazdym kolejnym filmie tego Owen'a Wilson'a, jest tak dobrana parodia definicji 'aktor', ze wez przestan, no i w tej kadzi kalectwa w dol g*wna ciagnie to wszystko obciazony rezyserka De Bont, ktory nigdy nic dobrego nie zmontowal, jedyny plus za zdjecia do 3 filmow, zaluje tylko Neeson'a, ze topil sie w tym kale.

(2/10)

jona13

Hmm... Wszyscy jadą po tym filmie niesamowicie, więc pewnie wyłamując się narażę, ale co tam. Lubię ten film i tyle, może z uwagi na sentyment z dzieciństwa. Muszę co prawda większości komentatorów przyznać rację, nie przestraszył mnie ten film ani teraz, ani nawet przy pierwszym oglądaniu, aktorstwo zdecydowanie jest poniżej oczekiwań, ale... nie jest tak znowu źle. Historia JEST DOBRA. Kropka. Sami przyznajecie, że w starszej wersji to działało (nie widziałam jej jeszcze, ale wierzę Wam na słowo). Może po prostu dlatego, że motyw zamordowanych dzieci działa na mnie w każdym możliwym przypadku, ale muszę przyznać, że kiedy zastanowię się nad tym "zapełnianiem domu głosami dzieci" za wszelką cenę, chęci ofiarowania miłości przerodzonej w potworną obsesję, to trochę przechodzą mnie ciarki. Wiem - na ekranie tego nie ma, choć powinno, ale czasem wyobraźnia daje więcej, niż to, co filmy serwują na talerzu pod sam nos. Przynajmniej mnie. I moim skromnym zdaniem zawiodła tu nie tyle fabuła, co aktorstwo - niby znane nazwiska, niby nawet "gwiazdy", ale nie postarali się, niestety, ani trochę! Bohaterom brakuje "tego czegoś", co sprawiłoby, że przykują uwagę widzów i pozwolą im przeżywać jakieś emocje. Że zdołają się choćby zarysować na tle imponującej strony wizualnej. Nie boimy się, bo tak naprawdę nie mamy o kogo - ci ludzie są nam kompletnie obojętni, ani krzty dramatyzmu.

A teraz właśnie się zacznie. Efekty specjalne. Nie wiem, jak Wy, ale ja to kupuję z dobrodziejstwem inwentarza w postaci powyższego. Tak naprawdę to dla tych efektów oglądam ten film za każdym razem, równiutko ignorując inne niedociągnięcia. Warto pamiętać, że ma on już swoje lata i na tamte czasy był to prawdziwy majstersztyk. A i teraz uważam, że wiele im nie brakuje, wręcz przeciwnie – pewna doza sztuczności, jaką niezaprzeczalnie cechują się efekty tego filmu, jest moim zdaniem jak najbardziej na miejscu. Podkreśla pewne swoiste wynaturzenie i odrealnienie klimatu, takie „to się nie dzieje naprawdę”. Kojarzy mi się w jakiś odległy sposób ze sztuką sakralną – w bardzo starych kościołach zdarzają się takie rzeźby i malowidła, które w miarę jak obserwator się porusza, zdają się wodzić za nim wzrokiem, poruszać gdzieś na granicy jego percepcji. Wierzcie lub nie, to robi wrażenie. Podobnie jest moim zdaniem w przypadku tego filmu, efekty, w przeciwieństwie do głównych bohaterów, zdecydowanie mają „to coś” potrzebne, by zaintrygować i wstrzymać dech w piersiach. Zaczynają się w miarę subtelnie, w finale zaś są naładowane do granic wytrzymałości, ale mimo wszystko się w tych granicach mieszczą. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że w tym filmie bardziej, niż o cokolwiek innego (straszenie, fabułę, psychologię postaci…), chodziło o widowisko – i ten cel bez wątpienia osiągnięto w stu procentach. Osobiście, w siedzącym we mnie dużym dziecku zdołał uruchomić jakiś konkretny ciąg skojarzeń i emocji, stąd dostał u mnie wysoką, ale absolutnie subiektywną ósemkę, i wcale nie oczekuję, że ktoś się ze mną zgodzi :) Pozdrawiam!

Ilmariel

nie no mnie nie obchodzi jakis tam "statek widmo"... moze byc badziewny, tandetny itd, ale nie porownuje ich.. obydwa mi sie nie podobaly i uwazam ze wogole nie powinny byly powstac.. no ale to tylko moje zdanie:) w kazdym razie efekty specjalne tak, ale potrzeba do tego jakiejs magicznej otoczki.. np. z fantasy LOTR.. nie wiem co prawda jak sie to ma do tego filmu.. ale muzyka, realizm (nie zawsze, ale nigdy nie jest idealnie:P), sliczne ujecia, zdjecia, kostiumy itd.. a tu jedyne co mnie zachwycilo to ten palac! wow!:D