Pazura po tych wszystkich wygłupach i łatce z ''13 posterunku'' zwyczajnie mi w tej roli nie
leży.
I na odwrót, ja jako pierwsze obejrzałam "Nic śmiesznego" i mnie Kondrat w ogóle nie pasuje, a nawet męczy. Kiedy Pazura grał w tym filmie daleko było jeszcze do Killerów, Posterunków i innych "wygłupów" (żeby nie było "Killery" lubię ;P) Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ^^.
Pierwszym Adamem Miauczyńskim był M.Kondrat w filmie http://www.filmweb.pl/film/Dom+wariat%C3%B3w-1984-5136
Z drugiej strony, to Kondratowi trafily sie scenariusze, bardziej pasujace do stylu gry. Wspomniane role Adasia w Nic smiesznego i I love you, w ktorych zagral C. Pazura, jakos nie pasuja mi do Kondrata
Bo trzeba odróżniać aktora od bohatera. Trzeba się wczuć w nowy film, wątek, scenę, bohatera, i jego odczucia.
Marek Kondrat w "Dniu świra" jest bezbłędny.
Ale Cezarego Pazurę w "Nic śmiesznego" też cenię. Ten film powstał jeszcze zanim ów Pazura rozmienił się na drobne w Posterunkach trzynastych i Killerach drugich. Kiedy pierwszy raz oglądałem "Nic śmiesznego" (w telewizji, z pewnym opóźnieniem w stosunku do premiery kinowej), Pazura wciąż kojarzył mi się z pamiętnymi epizodami w pierwszych filmach Pasikowskiego. Miałem wrażenie, że u Koterskiego aktor daje z siebie absolutnie wszystko.