Niczego nie żałuję Edith Piaf/film/Niczego+nie+%C5%BCa%C5%82uj%C4%99+Edith+Piaf-2007-2131452007
pressbook
STRESZCZENIE
"Całe jej życie to zemsta za upiorną młodość?, mawiał jej przyjaciel, dyrektor Olimpii, Bruno Coquatrix. Jej matka, pochodząca z Kabylii (Algieria), nie chce o niej słyszeć, a ojciec nie może się nią zajmować. Mała Edith Giovanni Gassion spędza pierwsze lata życia u babki, właścicielki podejrzanego hoteliku w Normandii, dopóki ojciec, wędrowny "człowiek-guma? nie zabierze jej w trasę, by zbierała pieniądze pod koniec jego występów. Niezwykły los tej maleńkiej kobiety, która stała się największą damą francuskiej piosenki, nie był dotychczas nigdy opowiedziany w kinie. Reżyser Olivier Dahan ukazuje go w tym poruszającym filmie.
O PRODUKCJI
NIEOSZLIFOWANY DIAMENT - OLIVIER DAHAN I ALAIN GOLDMAN O FILMIE: Autor scenariusza i reżyser - Olivier Dahan wspomina: ?Chciałem zrobić film o tym, co inspiruje artystę. Byłem w księgarni i przeglądając książkę o Piaf wpadłem na pomysł. Od razu napisałem do Alaina Goldmana i pięć minut później dostałem zielone światło. Był ze mną od samego początku, a mimo to przez moment zastanawiałem się, w co ja się wpakowałem.? Alain Goldman mówi: Wtedy, 22 stycznia 2004 roku o 15:46, dostałem od niego wiadomość, która brzmiała: "Film o muzyce i miłości. Tragiczny, romantyczny hit. Francuska tematyka, rozpoznawalny wszędzie. Poważny film o Piaf.? To idealnie podsumowuje ten film. Zachowałem tą wiadomość, ten początkowy impuls jako punkt odniesienia. Podczas pisania, a nawet później, gdybyśmy zboczyli z drogi, moglibyśmy wrócić do tego elementarnego nakazu. Od razu wyczułem, że zrobimy ten film, co prawdopodobnie otworzy nowe perspektywy, i że wiadomość Oliviera będzie nam przypominać, iż wierzyliśmy.? Olivier Dahan dodaje: "Dla mnie, Piaf jest idealnym przykładem kogoś, dla kogo granica między własnym życiem i sztuką nie istnieje. Połączenie egzystencji i pracy jest fundamentem prawdziwego artysty. Jak każdy we Francji, znałem kilka jej piosenek i wiedziałem coś o jej życiu, ale nic poza tym. Miała na mnie duży wpływ w mówieniu o tym, co mnie niepokoi. "Coś zaiskrzyło, kiedy zobaczyłem jej zdjęcie jako młodej kobiety idącej ulicą z przyjaciółką - Momone. Mało kto widział jak wyglądała będąc tak młodą. Jej najpopularniejszy wizerunek pochodzi z lat 50-tych i 60-tych ? delikatna ikona w czarnej sukience. To zdjęcie pozwoliło mi zobaczyć kogoś zupełnie innego, kto nie był jeszcze Edith Piaf i kto mnie intrygował. Wyobraziłem sobie pewnego rodzaju most pomiędzy popularnym wizerunkiem i tym zdjęciem nieoszlifowanego diamentu.? Alain Goldman mówi: "Filmowanie życia sławnych to zawsze długi proces. Vatel i 1492 nauczyły mnie, że zbieranie i streszczanie potrzebnych informacji oraz znalezienie interesującej formy narracji trwa mniej więcej rok. Na początku, Olivier, wzrokowiec kierujący się intuicją, nie chciał pisać scenariusza. Musiałem go do tego przekonać. Potrzebowałem jego precyzji, zrozumienia tego, co istotne. Wiedziałem, że będzie miał kilka bardzo osobistych rzeczy do powiedzenia w tym filmie ? rzeczy, które tylko on potrafi wyrazić. Właśnie ta jego unikalna wizja życia Piaf tak mnie interesowała.? Olivier Dahan wyjaśnia: "Czytałem wszystko, co kiedykolwiek zostało o niej napisane, opublikowane lub nie, od czasu kiedy żyła aż po dziś dzień. W tym samym czasie, zacząłem pisać, łącząc to, co rzuciło mi się w oczy podczas lektury, z tym, co chciałem wyrazić poza istotą życia Piaf. Wydaje mi się, że dobrze wiem, co czuje artysta ? czy to jest Piaf czy ktokolwiek inny. Lęk, niepokój, pragnienie... Nie chciałem zrobić biografii, ale chciałem, żeby wszystko w tym filmie było prawdziwe. Chodzi o to, że w pewnych momentach, zwłaszcza, jeśli chodzi o jej dzieciństwo, o którym nie mówiła zbyt często, musiałem wnioskować na podstawie tych kilku elementów, które miałem do dyspozycji.? WIĘCEJ NIŻ HISTORIA - OLIVIER DAHAN I ALAIN GOLDMAN O PIAF: Alain Goldman zauważa: "Scenariusz nabierał kształtów, a ja zobaczyłem, że życie Piaf było bardziej dramatyczne niż niejedna jej piosenka ? tragedia ze wszystkim po trochu! Porzucona i wychowana w burdelu; ślepa w dzieciństwie; tułająca się z ojcem, by w końcu wylądować w dzielnicy Paryża, Pigalle, jako ofiara alfonsa. I w momencie, gdy jej kariera zaczyna się na dobre, zostaje oskarżona o morderstwo i musi zacząć wszystko od nowa. Najwybitniejszy powieściopisarz nie wymyśliłby lepszej historii. "Piaf jest jedną z tych rzadko spotykanych artystek z uniwersalnym przesłaniem. I nie dlatego, że przemawia do niskich instynktów. Ona nas uwzniośla. Jej głos fascynuje ludzi ponad granicami społecznymi i kulturalnymi. Każdy może się z nią identyfikować. Piaf jest symbolem, latarnią morską, której potrzebujemy dziś bardziej niż kiedykolwiek. Jej unikalna renoma sięga daleko poza wszelkie granice. Dlatego właśnie ten film cieszy się zainteresowaniem w tak wielu krajach, włączając w to terytoria anglojęzyczne, które zazwyczaj pozostają obojętne na kino francuskie?. Olivier Dahan obserwuje: "Podczas poszukiwań, zebrałem dużo faktów i, nade wszystko, znalazłem potwierdzenie mojego początkowego przeczucia. Piaf jest niepodważalnym archetypem artysty. Generalnie, kiedy artyści zaczynają ulegać samodestrukcji, ich sztuka cofa się. W tym sensie, Piaf stanowi wyjątek. Podczas gdy ciało jej słabło, jej sztuka rosła w siłę, stawała się czystsza. To dość rzadkie. Nawet u schyłku, wszystko było w jej głosie, w chęci śpiewania i występowania na scenie. Nigdy się nie poddała.? Dodaje: "Nie wierzę w artystę dręczonego. Jak każdy, Piaf wyraźnie miewała szczęśliwe chwile, wtedy gdy najmniej byśmy się ich spodziewali. Nie zgadzam się, że bycie nieszczęśliwym jest warunkiem bycia wspaniałym artystą, albo nawet po prostu artystą. Wręcz przeciwnie, musisz pracować nad nie byciem nieszczęśliwym. W wielu biografiach, dzieciństwo bohatera jest pominięte. Jednak to właśnie te wczesne lata warunkują resztę naszego życia. Klucz często leży właśnie w dzieciństwie.? Alain Goldman mówi: "Ten film nie jest wyprawą przez życie Edith Piaf. Jednym z olśnień Oliviera było rozróżnienie pomiędzy tymi, dla których Piaf wiele znaczyła i tymi, którzy znaczyli wiele dla Piaf. Jej serce jest tym, co pcha nas naprzód. Ten film to podróż emocjonalna ? film z przekazem, a nie dokument fabularyzowany. Olivier Dahan wspomina: "Nie chodziło o przewinięcie się przez jej największe przeboje, a już na pewno nie przez długą listę jej sławnych znajomych i kochanków. Skoncentrowałem się na ludziach, którzy pomagali w kształtowaniu jej osoby, dlatego też widzimy jej menadżera i jego asystenta, ale nie Montanda, Aznavoura i innych wielkich tamtych czasów. Piaf interesowała mnie prywatnie, jako kobieta, a nie jako społeczny symbol. Marlene Dietrich jest jedynym wyjątkiem od tej reguły. Napisałem również scenę, jak spotyka Chaplina, który powiedział jej, że osiągnęła śpiewem to, co on osiągnął dzięki filmom. Prawdę mówiąc, Marion gra wiele scen jak aktorka filmu niemego. Podobnie jak Chaplin, Piaf stworzyła postać. Naumyślnie stworzyła mit i nie miała żadnych skrupułów w związku z wymyślaniem różnych historii, zwłaszcza reporterom.? Reżyser wyjaśnia: "Mimo, iż była niewiarygodnie sławna, to dla mnie, tematyka tego filmu była bardzo bliska, gdyż ująłem w filmie dokładnie to, co chciałem powiedzieć. Nigdy nie czułem się przytłoczony jej osobą. Chciałem namalować portret. Opowiadanie historii jej życia nie interesowało mnie. Zdarzenia, które pokazuję pomagają budować ten portret. Zawsze starałem się być szczery, pełen szacunku, łączyć się z nią, nie idealizując jej. Ona sama nigdy nie idealizowała ani siebie, ani swojej sztuki. Kiedy byłem w trakcie pisania, postanowiłem nie spotykać się z nikim, kto znał ją osobiście. Pewnego dnia, Ginou Richer, najlepsza przyjaciółka Piaf przez 20 lat, skontaktowała się ze mną. Wysłałem jej scenariusz, myśląc, że to byłby prawdziwy test. Zadzwoniła do mnie, żeby mi powiedzieć, że nie myliłem się co do bohaterki. Cały ten proces widziałem jako pewnego rodzaju wykopaliska, składanie czegoś w jedną całość, nie wiedząc czy rezultat będzie dokładnie taki, jaki był. Nawet, jeśli, moje podejście nie było podejściem archeologa, ale ? mam nadzieję ? artysty nie chcącego myląco przedstawić ludzi i wydarzenia. Chciałem wyrazić prawdziwe i precyzyjne informacje odnośnie bohaterki, na mój własny sposób, nie zdradzając jej i nie musząc wybierać między tymi dwoma podejściami. Wszystko, co chciałem wyrazić swobodnie, z nią czy przez nią, musiało wyjść z jej prawdziwego życia.? CHCIAŁEM, ŻEBY ONA I PIAF SIĘ POŁĄCZYŁY ? OLIVIER DAHAN I ALAIN GOLDMAN O ROLI MARION COTILLARD: Olivier Dahan mówi:. "Nie znałem jej osobiście, ale od razu pomyślałem, żeby Marion Cotillard zagrała Piaf. Widziałem ją w kilku filmach, gdzie było widać, że ma talent dramatyczny wprost niezbędny do tej roli i który posiada niewiele aktorek. Piaf jest symbolem. Jej twarz, głos i sylwetka są natychmiast rozpoznawalne. Dla publiczności, aby zaakceptować to, co usiłowałem powiedzieć, potrzebne było podobieństwo między aktorką i Piaf. Marion jest ładniejsza, ale widać oczywiste podobieństwo patrząc na wczesne zdjęcia Piaf. Wysłałem jej scenariusz, a potem się spotkaliśmy. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, więc nie robiliśmy żadnych testów, tylko pół dnia na makijaż. Jednakże, poprosiłem Marion, żeby zbadała swoją rolę w taki sam sposób jak ja, czytając książki i oglądając stary materiał filmowy. Myślę, że podeszła do tej bohaterki intuicyjnie, jak ja, i to był najlepszy sposób.? Alain Goldman zauważa: "Olivier od razu wyczuł, że Marion była niesamowicie podobna do Piaf w czasach, gdy niemożliwością było ukrywanie swojego prawdziwego ja. Marion wykonała kawał dobrej roboty. Nie tylko przeniknęła do umysłu swojej bohaterki, przeniknęła również do jej ciała. Jakimś dziwnym trafem, zaczęła mówić jak Piaf, co do najmniejszej modulacji. Uchwyciła jej ruchy, włącznie ze sztywnością spowodowaną przez artretyzm w jej rękach. Marion posunęła się o wiele dalej niż do imitacji. Wniosła niesamowitą siłę i człowieczeństwo do swojej pracy. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ją jako Piaf, nawet zanim wspaniały makijaż Didier Lavergne był skończony, przerwałem poszukiwania. Wiedziałem, że to zadziała.? Reżyser dodaje: "To był pierwszy raz, kiedy byłem tak bardzo związany z aktorką. W ten sam sposób postrzegaliśmy Piaf. Inspirowaliśmy się nawzajem. To głos Marion słyszymy w niektórych scenach, ale przez większość czasu poruszała tylko ustami do piosenek Edith Piaf, co nie jest łatwe. Nie chodzi tu tylko o rozkręcenie muzyki i odśpiewanie piosenek. Marion pracowała bardzo ciężko nad oddechem i rytmem. Odniosła sukces w ucieleśnieniu bohaterki, zdobywając jej duszę. Sprawiła, że Piaf ożyła.? PODSZEŁEM DO TEGO BARDZO INTUICYJNIE - OLIVIER DAHAN O OBSADZIE: Clotilde Courau gra Anette, matkę Edith, która porzuciła swoje dziecko dla kariery piosenkarki. Olivier Dahan mówi: "Clotilde ma małą, ale znaczącą rolę. To bardzo trudna rola. Matka Piaf często potrzebowała pomocy finansowej i Edith, mimo goryczy, zawsze jej pomagała. Jest ona jedynym członkiem rodziny niepochowanym przy Edith.? Jean-Paul Rouve gra Louisa Gassion, podróżującego showmana. Reżyser komentuje: ?Znam Jean-Paula od wielu lat i naprawdę chciałem z nim pracować. Podoba mi się ta wrażliwość, którą fizycznie wnosi do roli.? Sylvie Testud gra Momone, przyjaciółkę Edith z początku jej kariery. Olivier Dahan wspomina: "Nie znałem Sylvie i była dla mnie objawieniem. Widziałem ją w innych filmach, które jednak ukazują fałszywy jej obraz. Jest bardzo zabawna. Jako aktorka, jest równie dobra jak prosta i bezpretensjonalna. Lubię ten punkt widzenia, jaki ma na wszystko.? Gerard Depardieu gra Louisa Leplee. Reżyser: "Nie znałem Gerarda Depardieu osobiście. To Alain mi go zaproponował. Gra on Louisa Leplee, który spowodował wielki przełom w życiu Piaf. Od naszego pierwszego spotkania dobrze się dogadywaliśmy. Gerard jest podobny do Piaf. Tak samo nie odróżnia życia od sztuki. Oni się uzupełniają.? Pascal Greggory gra menadżera Piaf, Louis Barrier. Olivier Dahan mówi: ?Pracowałem juz wcześniej z Pascalem. Zadzwonił do mnie i przepisałem dla niego całą rolę. Za radą Ginou Richer, był on także jedyną postacią, którą przerobiłem. Wyjawiła mi jeden z sekretów tej postaci. Louis był szaleńczo zakochany w Piaf i nawet spotykali się na samym początku, o czym nie ma wzmianki w żadnej z jej biografii.? Jean-Pierre Marin gra Marcela Cerdana. Reżyser zauważa: "Jedyną osobą, w której przesłuchaniu brałem udział, był Jean-Pierre. Zagrał rolę Marcela Cerdana, mistrza świata w boksie. Potrzebowałem aktora, który był w pewnym stopniu podobny i znał się na boksie. Znałem Jean-Pierre Martina od dawna. Kiedyś grał w zespole Les Silmarils, a ja reżyserowałem dla nich teledysk, jakieś dwanaście lat temu. Po kilku próbach, rola była jego.? Emmanuelle Seigner gra Titine, prostytutkę, która bardzo przywiązuje się do Edith. Olivier Dahan wspomina: "Spotkałem się z Emmanuelle, żeby omówić projekt, który nigdy nie został zrealizowany, więc skorzystałem z okazji, żeby z nią pracować. Tak naprawdę Piaf wychowała się w burdelu, ale ja wymyśliłem postać Titine opierając się na faktach. Pomyślałem, że prostytutki, z ich instynktem macierzyńskim, musiały być zadowolone z faktu, iż mieszkała z nimi mała dziewczynka. MOJE SERCE WALIŁO JAK OSZALAŁE - MARION COTILLARD O ROLI PIAF: Gdy miałam 20 lat, wciągnęłam się w słuchanie artystów z ruchu ?la chanson realiste?. Słuchałam dużo Frehel, Yvette Gilbert, Aristide Bruant i, oczywiście, Edith Piaf. Bardziej niż innych, jej piosenki poruszały mnie, gdyż śpiewała o czystych, prawdziwych, niepodważalnych uczuciach głosem, który poruszał do żywego. Nie wiedziałam wtedy o niej prawie nic, ale znałam na pamięć piosenki takie jak Les amants d?un jour, L?hymne a l?amour i La foule. Od tamtej pory przy kilku okazjach, słuchałam jej utworów zaraz przed kręceniem sceny, aby osiągnąć wrażliwy, emocjonalny stan. Piaf pomagała mi jako aktorce na długo zanim dostałam szansę zagrania jej samej. Już na samym początku, mój agent powiedział mi, że Olivier Dahan pisze film o Piaf i myśli o mnie do tej roli, ale z doświadczenia wiedziałam, że nie należy przywiązywać zbyt dużej uwagi do takich plotek, dopóki nie masz przed sobą scenariusza. Przez parę następnych miesięcy wymazywałam to wszystko z pamięci, aż wreszcie pewnego dnia, Olivier poprosił o spotkanie. Dogadaliśmy się od razu i czuliśmy się ze sobą bardzo dobrze, tak jakby to było oczywiste, że nasze drogi miały się zejść pewnego dnia. Zanim się spotkaliśmy, rzuciłam okiem na kilka zdjęć Piaf. Nie chciałam być arogancka i angażować zbyt wiele energii w rolę, której jeszcze nawet mi nie zaproponowano, ale nie mogłam się powstrzymać. Kiedy zdałam sobie sprawę, że Olivier naprawdę chciał zrobić ten film ze mną, nie mogłam się doczekać, kiedy zaczniemy. Dał mi książkę Jean Noli o ostatnich trzech latach życia Piaf. Mój podziw dla niej tylko wzrósł, kiedy dowiedziałam się jakie miała życie. W tym czasie, scenariusz był dłuższy, ale już wtedy dość wyjątkowy. Olivier stworzył osobisty, zrównoważony, bardzo ludzki portret Piaf. Jego scenariusz pełen był przejmujących momentów, zmieniających życie spotkań, rozpadów, ucieczek, nadziei i miłości. Zwykły film ma czasem jedną scenę sięgającą tego poziomu. W tym filmie jest ich mnóstwo. Wydaje mi się, że to prawdopodobnie intensywność Piaf, w dobrych i złych czasach, sprawiła, że dożyła tylko 47 lat. To była niesamowita rola, ale wkrótce zdałam sobie sprawę jak bardzo wymagające było zagranie Piaf od czasu, kiedy była dziewczynką do jej śmierci. Jeszcze nigdy nie grałam takiej roli. Nigdy wcześniej nie zaproponowano mi, żebym zagrała taką kobietę, takie życie. Denerwowałam się, ale nigdy nie miałam cienia wątpliwości. To pewnie zasługa umysłu Oliviera, w którym nigdy nie było cienia wątpliwości. Wierzył we mnie i to wszystko, czego potrzebowałam. Mimo to, nigdy nie przypuszczałam, że to będzie aż tak trudne! W październiku 2005 roku, zaraz po zdjęciach do filmu Ridleya Scotta A GOOD YEAR, intensywnie zabrałam się za pracę. Otwierałam scenariusz, czytałam te niesamowite sceny i od razu go zamykałam, nie próbując nawet myśleć o tym, co mnie czekało. Cichutki głos kazał mi z powrotem go otwierać i przeczytać jeszcze trochę, bo pewnego dnia znajdę się w La Brasserie Julien grając tą scenę. Albo w mieszkaniu przy Boulevard Lannes czytając Non, je ne regrette rien po raz pierwszy. Albo będę leżała na łożu jej śmierci i nie będę mogła się wycofać. Więc czytałam dalej scenariusz, a moje serce waliło jak oszalałe. Wiele razy, będąc pełną obaw chciałam zadzwonić do reżysera i powiedzieć mu, żeby znalazł sobie inną aktorkę. Ale nie w przypadku tego filmu, nawet kiedy byłam kłębkiem nerwów. Od samego początku, mówiłam, że będę musiała pracować z trenerem. Nie chodziło o problemy natury fizycznej czy potrzebę asekuracji. Chciałam mieć przy sobie kogoś, kto wyruszyłby razem ze mną na spotkanie z Piaf. Pracowałam już z Pascalem Luneau i pokazał mi on coś, co było absolutnie kluczowe. Tak bardzo podziwiałam Piaf, że niektóre sprawy były dla mnie niezrozumiałe, zwłaszcza aspekt okrucieństwa. Pascal pomógł mi zrozumieć, że mój podziw nie pozwalał mi dotrzeć do jej sedna. Porzucenie tego podziwu nie oznaczało, że muszę przestać ją lubić, ale sięgnąć do innego poziomu. Przestałam czuć się mała wobec niej i właśnie wtedy rozgryzłam wszystko, co mi się w niej osobiście nie podobało. Ostatecznie, naprawdę ją pokochałam, gdyż zdałam sobie sprawę, że jedyną rzeczą, jakiej nie mogła znieść była samotność. Posunęłaby się do wszystkiego, żeby tylko nie być sama, nawet, jeśli to oznaczało tyranizowanie tych, których kochała. Nigdy nie pracowaliśmy nad wyglądem tej postaci ? sposobem, w jaki chodziła, poruszała się, mówiła ? i wtedy, pierwszego dnia na planie, usłyszałam ?Akcja!? i ten głos, którego nigdy wcześniej nie słyszałam, wydobył się z moich ust. Prawdę mówiąc, moje przygotowania skupione były na obserwacji i pogrążaniu się w Edith Piaf. Obejrzałam tyle kaset i wysłuchałam tylu wywiadów, co skończyło się zasilaniem pewnego rodzaju procesu wewnętrznego. Od początku wiedziałam, że nie chcę tak po prostu jej naśladować. Moim celem było zrobienie w sobie tyle miejsca, żeby Piaf czuła się we mnie jak w domu, jednocześnie zachowując też siebie. Musiałam ją przywitać, żebyśmy mogły razem coś stworzyć. Częścią bycia aktorem jest zaproszenie bohaterów albo przywołanie ich, by dzielić się z nimi tym, kim jesteś. Kiedy grasz Phedrę, w pewnym sensie wzywasz ją. Oczywiście, jeśli grasz kogoś tak silnego i obecnego jak Piaf, jest to bardziej wszechogarniające. Niektórzy ludzie mogą uważać to za trochę mistyczne, ale wszystko, co mogę powiedzieć to to, że po takim czasie spędzonym na oglądaniu, słuchaniu i kochaniu jej, często miałam wrażenie, że ona tam była. Byłam tak głęboko przesiąknięta sposobem, w jaki się poruszała i mówiła, aż do najmniejszych modulacji jej głosu, że to było tak, jakby ona we mnie istniała. Przyjechałam na plan, by znów się z nią spotkać. Nie chcę przedstawiać tego wszystkiego w tajemniczym świetle, to po prostu było nadzwyczajne spotkanie. Coś z niej odtworzyło się we mnie. Trwało to tylko podczas kręcenia. W niektórych momentach czuło się jej obecność. Często czułam się jakbyśmy razem pracowały. A wtedy odstawiasz na bok swoje ego. To przerażające, ale absolutnie fascynujące. Pierwsza scena, jaką musiałam tak zagrać kręcona była w mieszkaniu przy Boulevard Lannes, gdzie Charles Daumont prezentuje jej Non, je ne regrette rien. Mówiłam i poruszałam się jakby Piaf była wewnątrz mnie. Nawet, jeśli musieliśmy to powtarzać na okrągło, nawet, jeśli było ciężko, to właśnie wtedy zrozumiałam, że dostanę wielkiego kopniaka grając ją. Testowanie makijażu było czystym piekłem i wielu wizażystów poległo! Za każdym razem musieliśmy zaczynać z kimś nowym. Ta faza powodowała wiele zmartwień, ponieważ rezultat nigdy nie odpowiadał naszym oczekiwaniom i wiedziałam, że nieważne jak dobrze wypadnie moja gra, jeśli makijaż nie wyjdzie, widzowie nie będą w stanie w to uwierzyć. Didier Lavergne wykonał wspaniałą pracę, mimo iż miał mniej czasu niż tak duże przedsięwzięcie zwykle wymaga. Zrobienie makijażu i tak zabrało ileś czasu i musieliśmy nakręcić kilka scen ponownie. Lubię śpiewać, ale ten techniczny proces poruszania ustami do nagrania był dla mnie najtrudniejszy z prostego powodu, chciałam, żeby było idealnie. Pracowałam z nauczycielem śpiewu, żeby nauczyć się jak śpiewała Piaf ? ruchów jej ciała i języka, i oddechu. Było to tak skomplikowane, że niemal doprowadziło mnie do szału. Jeśli miałam nagrania konkretnych jej piosenek, analizowałam jej występy. Zauważyłam, że poczucie rytmu nie wystarcza podczas naśladowania. Oddychanie jest tu kluczowe. Notowałam sobie dokładny moment, w którym brała oddech, potem włączałam muzykę i filmowałam się śpiewającą do kamery. Spędziłam całe noce notując, czego nie powinnam robić. Chciałam, żeby to była Piaf! Było w tym filmie kilka prawdziwie zadziwiających momentów, jak ten, kiedy kręciliśmy w Sali koncertowej Olympia w Paryżu, kiedy Piaf wspaniale powraca na scenę z Non, je ne regrette rien. Ginou Richer, która była bardzo bliska Piaf, była wśród publiczności. To było niesamowite uczucie być z nią na planie. Dla niej musiało być dziwne. Kiedy weszłam na scenę zaśpiewać, z obecną tam Ginou, to było absolutnie magiczne. Nigdy moje podejście do roli nie będzie już takie samo. Piaf tyle mnie nauczyła. Jeśli chodzi o moją pracę, myślę, że będę się nią cieszyć nawet bardziej niż wcześniej, bo teraz wiem, że postacie naprawdę istnieją. Teraz będę miała sposób, żeby je bardziej ożywić.
HISTORIA PIOSENEK
"L?hymne ? l?amour? (słowa Edith Piaf, muzyka Marguerite Monnot). Wzruszająca legenda głosi, że Piaf zemdlała śpiewając ją w Nowym Jorku, w dniu śmierci Cerdana. Ale nikt nigdy wcześniej nie słyszał tej piosenki? Według Simone Berteaut, "L?hymne ? l?amour? został skomponowany w Paryżu, parę tygodni po tym dramacie. Edith Piaf chce podziękować Cerdanowi, który miał jej podyktować z zaświatów. "La chanson bleue?. Tytuł i linia melodyczna nasuwają się bardzo szybko. "Momone? przypisuje sobie autorstwo fragmentu "Si un jour la vie t?arrache ? moi? (jeśli pewnego dnia życie mi cię wyrwie), na bazie którego artystka miała napisać resztę słów. "La vie en rose? (słowa Edith Piaf, muzyka Louiguy). Pewnego wieczoru 1944 roku, kiedy stoi przed jakimś Americano, przychodzą jej do głowy melodia i kilka słów: "Quand il me tient dans ses bras?? ("kiedy on trzyma mnie w ramionach?). Edith chce dać piosenkę Marianne Michel, która proponuje zmienić "je vois les choses en rose? (widzę rzeczy na różowo) na "la vie? ("życie?). Natychmiastowy sukces. Dwa lata później, Piaf nagrywa sama piosenkę i w ten sposób przywłaszcza ją sobie na zawsze. "Non, je ne regrette rien? (Michel Vaucaire/Charles Dumont) 5 października 1960, zrujnowana, w fatalnym samopoczuciu, Edith nie ma ochoty widzieć się z młodym Charlesem Dumontem, którego przysyła do niej jej przyjaciel Michel Vaucaire. Każe mu czekać dwie godziny, ale w końcu sadza go przed pianinem. Objawienie: "Ależ ta piosenka jest o mnie! To moje życie!? Każe mu grać cały wieczór i zwołuje swoich przyjaciół, żeby słuchali. Następnie Daumont przynosi jej "Toulon ? Le Havre ? Anvers?. Podoba jej się muzyka, ale nie słowa. Michel Vaucaire przekształca w 24 godziny tę marynarską piosenkę w "Mon Dieu?.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.