Po dwóch ciepłych komediach z greckim klimatem w tle, spodziewałam się po pani Vardalos więcej. Tymczasem wyszła z tego komedyjka, w której i śmiechu niewiele, i żartu typowego dla tamtych dwóch filmów również jak na lekarstwo. O oryginalności nie mówiąc wcale. Niestety, rozczarowanie i brak tego "haczyka", który zostawiłby przywoływałby ciepłe wspomnienia o filmie.
Zgadzam się w 100%. "Moje wielkie greckie wesele" było boskie. "Moja wielka grecka wycieczka" też super. Dziwię się, że trzeci teoretycznie kultowy film okazał się nudny i kompletnie bezpłciowy. Autorką scenariusza "Mojego wielkiego greckiego wesela" też była Nia i to był strzał w 10. Tutaj 3/10.
Mnie rozczarowała sama Nia. Pomijając, że sam film jest marny, to ona... jest tak sztuczna, że od pierwszej minuty nie da się patrzeć na ten jej doklejony uśmiech. Koszmar
obejrzałam to zaraz po "Mojej wielkiej greckiej wycieczce" i miałam ochotę wyłączyć, tamten film był cudowny i myślałam,że ten też taki będzie, ale jakoś wytrzymałam do końca ...
Zgadzam się z ajka_k. Nia jest strasznie sztuczna w tym filmie!! Praktycznie nie zmienia wyrazu twarzy i ciągle ma ten nieszczery przyklejony uśmiech... gdyby naprawdę grała, film mógłby być lepszy. Co prawda tylko trochę, bo scenariusz nie jest ani oryginalny ani specjalnie zabawny, ani nawet dobry. Ale jej aktorstwo było i tak najgorsze. Przykro mi.