Nie będę się silił na mądralę i wymyślał czy aby tfu rca tego dzieła nie dołącza do piewców Heideggerowskiej krytyki metafizyki opartej na dystynkcji pojęć praxis i poiesis. Zapewne jestem zbyt mało inteligentny ale dla mnie film jest idiotyczny, pełen niekonsekwencji, durny i niezrozumiały. Po obejrzeniu zakończenia już kompletnie nie wiem co poeta miał na myśli. Najprawdopodobniej zgubił mnie brak doświadczenia w zażywaniu metaamfetaminy i kokainy aby ogarnąć to arcydzieło. Howgh.