Nie wiem czemu ale od zawsze lubiłem filmy, w których nie ma żadnej nadziei dla ludzkości i wszyscy giną. "Melancholia", "Ostatni brzeg", "Bez ostrzeżenia", serial "Dead set", a teraz "Nie patrz w górę". I to bynajmniej nie dlatego, że ludzkość zasługuje na wyginięcie, bo jest pełna zła czy zbyt niszczycielska. Ludzkość zasługuje na wyginięcie, bo i tak wyginie. Nie dzisiaj, nie jutro, ale być może za milion lat. Nikt o nas nie będzie pamiętał w ciemnej i zimnej pustce wszechświata kiedy ostatnia gwiazda wybuchnie. Nie jesteśmy wieczni, bowiem nic nie trwa wiecznie. Cała energia wszechświata nie wystarczy nam, żebyśmy istnieli w nieskończoność. Ale w tym właśnie jest ukryte całe piękno wszystkiego, w jednorazowości i przemijaniu...