Oczekiwałem filmu, który zbije mnie z tropu, zwali z nóg, będzie czymś co zrewiduje moje poglądy. Niz z tych rzeczy. Raz, ze kalka kalką pogania. Dwa, film jest emanacją otaczającej nas rzeczywistości. Ta "kometa" już jest. Co prawda nie taka duża, ma zaledwie 10 nm, ale jest jej wiele, w każdym człowieku. Część ludzi zaraziła i zmarli, część wyzdrowiała. Część nawet nie drgnęła na jej widok. Naukowcy odkryli tę "komete" jakiś czas temu, rządy zareagowały nazbyt panicznie, blokując życie społeczne, aresztując ludzi w domach, wprowadzając stany wyjątkowe. Zareagowały poważnie, nawet bym mógł rzecz przereagowały. I co? Ano nic. "Kometa" nadal szaleje. Ba. Im bardziej próbuje się chronić ludzi, tym mocniej "kometa" oddziałuje na ludzi. Zatem słuchanie naukowców jest dosyć ryzykowne, jeśli sami naukowcy do końca nie wiedza, co to za kometa, skąd przybyła i dokąd zmierza. Tak naprawdę naukowcy zaczynają ją poznawać od nowa. Bo co chwile sie okazuje ze ta "kometa" jest jakby inna. Naukowcy też nie są zgodni. Jedni wieszczą upadek cywilizacji i koniec świata, inni pukają się w czoło i mówią, że ta "kometa" nie zabije wszystkich, a walka z nią jest jak walka z wiatrakami. I tak to niestety wygląda.