Bardzo dobry film. Wielu ludzi interpretuje kometę jako metaforę globalnego ocieplenia. Wielu widzi w niej obecną pandemię. Według mnie są to dobre interpretacje, ale myślę, że można na to spojrzeć szerzej, bardziej ogólnie, choć podejrzewam, że twórcy filmu o tym w ten sposób nie pomyśleli.
Otóż kometa może oznaczać po prostu śmierć, która czeka gdzieś tam w przyszłości na każdego człowieka. Niektórzy mają przed sobą kilkadziesiąt lat życia, niektórzy kilkanaście, niektórzy tylko kilka. Ale tak czy siak niestety każdego kiedyś w przyszłości spotka ta tragedia. Przynajmniej jeśli nauka tego problemu nie rozwiąże. Zdawałoby się, że ludzie powinni panikować i robić wszystko, by jak najbardziej przedłużyć swoje życie, gdyż jak krzyczała główna bohaterka filmu "We're all going to die!". Dlaczego zatem ludzie zachowują się jak gdyby nigdy nic? Dlaczego tak niewielki procent ludzi dostrzega w tym problem i pracuje nad technologiami umożliwiającymi zatrzymanie procesu starzenia się (czyli akumulowania się zniszczeń w organizmie), który prowadzi do śmierci? Co prawda z roku na rok coraz więcej ludzi, organizacji i firm angażuje się w badania nad spowalnianiem procesu starzenia się, ale to wciąż za mało. Być może gdyby więcej ludzi dostrzegało ten problem, już dawno moglibyśmy cieszyć się kilkusetletnim (albo i tak długim jak będziemy chcieli) życiem, gdyż włożone byłyby o rzędy wielkości większe kwoty w badania, których celem byłoby zlikwidowanie głównej przyczyny śmierci na świecie.
Zdaję sobie sprawę, że wielu czytających może poruszona przeze mnie kwestia zdziwić, a część wręcz może zacząć bronić faktu, że żyjemy tak krótko, nie mając możliwości zrobienia i poznania tylu wspaniałych rzeczy. Proszę te osoby by spróbowały spojrzeć na ten problem w sposób w jaki główni bohaterowie filmu patrzyli na kometę, oraz spróbowały zrozumieć jak z takiej perspektywy wygląda ignorowanie tego problemu.