I stało się - grupa bajecznie bogatego towarzystwa wzajemnej adoracji, zwalana Hollywod wypuściła dzieło pięknie ośmieszające wypowiadanie się na istotne tematy przez aktorów, populistów, ignorantów i pospolitych idiotów, pokazując do czego to prowadzi. I zrobiła to z klasą - film ma dobre tempo, dobrze napisane dialogi, kamera pracuje spokojnie, aktorzy się starają (drażni tylko Jonah Hill, nieco zbyt pastiszowy do roli).
Pięknie pokazane szaleństwo świata informacji, gdzie tworzy ją każdy, tylko po to by zaistnieć i zrealizować swoje cele. Nie ma prawdy, nie ma kłamstwa, nie ma rzeczy świętych - jest kolorowy korowód szaleństwa, w którym rozbite na ogłupiałe i skłócone jednostki społeczeństwa, pożerają same siebie.
Choć nie jest to film zupełnie neutralny (odchyla się bardziej w lewo) to obrywa się tu prawie każdemu: politykom, youtuberom, pokoleniu komputerów osobistych, poprawności politycznej, Applowi i jemu podobnym, konserwatystom, religiantom, chciwym profesorkom i wszystkim odbiorom informacji-nic z oficjalnych kanałów i z youtube. Oszczędzono chyba tylko feministki i urojony rasizm - na to za wcześnie.
Nie sądziłem, że zobaczę takie dzieło ze stajni Akademii Filmowej. Komuś się ulało i trochę pojechał - ale pojechał w dobrą stronę. Zdecydowanie warto zobaczyć i zastanowić się jak informacja wpływa na nasze mózgi.