Ponownie oczekiwałem durnej, nie śmiesznej hollywoodzkiej komedii, która parodiuje znane i cenione (lub nie) filmy. Zostałem mile zaskoczony, ponieważ "Nie zadzieraj z fryzjerem" wnosi coś innego. Głupkowaty, bezsensowny humor w stylu filmów z Nielsenem czy starych komedii z Sheenem to jest to, co mi odpowiada w komediach :) Sandler ponownie pokazał, że grając w komediach czuje się jak ryba w wodzie ;) postać metroseksualnego antyterrorysty który chce zostać fryzjerem wyszła mu perfekcyjnie. Emmanuelle- co tu dużo mówić - zakochałem się w niej ponownie :D Najbardziej spodobało mi się humorystyczne przedstawienie konfliktu izraelsko-palestyńskiego i pokazanie tego, że mniejszości narodowe w USA wcale nie są takie złe. Izraelczyk który chciał zostać modelem, ale pozostał w sklepie RTV, czy groźny palestyński terrorysta który zawsze marzył o tym, by sprzedawać buty :D Komedia na poziomie z inteligentnymi gagami i humorem tak głupim, że aż śmiesznym :) Dla mnie jedynym minusem jest ostatnia scena ze śpiewem. Daje 9/10, dawno sie tak nie uśmiałem ;)