Może to i dobrze, że niektórych śmieszą pewne typy komedii, zaś innych - całkowicie odmienne. Świat nie jest nudny, a i każde "dzieło" znajdzie swojego odbiorcę. Z każdym filmem powoli utwierdzam się w tym przekonaniu. Jednak prawdziwy przełom nastąpił po obejrzeniu Sandlera w roli superbohatera (superidioty?) i przeczytaniu komentarzy na filmweb.
Zasiadłem wygodnie w fotelu, by obejrzeć wraz z siostrą "Nie zadzieraj z fryzjerem" (sam tytuł na szczęście pozwolił mi przygotować się mentalnie na dawkę humoru w stylu np. "Chłopaków na Ibizie"). To co ujrzałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Obejrzałem w swoim życiu wiele filmów (pewna część z nich to oczywiście gnioty), jednak ta komedia...po prostu żenua. Dotrwałem do momentu, gdy Zohan "składa" DJ-a. Tak naprawdę to chciałem tylko przekazać wszystkim oceniającym ten film powyżej 3\10:
GRATULUJĘ POCZUCIA HUMORU. NIEWIELE WAM POTRZEBA DO SZCZĘŚCIA.
Pozdro
Może i niewiele mi potrzeba do szczęścia ale film ekstra ani troche się nie nudziłem.Sandler jak zawsze się spisał.
Dziękuję za gratulacje. Jak dla mnie film na 6/10. Inne filmy z Sandlerem nie krecily sie tak strasznie wokol seksu, a poza tym mialy jakies przeslanie (pan Deeds, czy Farciarz Gilmoure). Ten byl jakis taki ... dziwny. Martwi mnie tylko, ze fakt, iz film Ci sie nei spodobal wykorzystales do wysmiania i obrazania reszty forumowiczow ... Pomysl o tym.