Głupie nie zawsze = śmieszne. O ile komedie typu "Ali G Indahause", czy wspomniany już "Borat" potrafią rozbawić do łez (jak cebula, ale ona nie robawia, tylko śmierdzi), tak "Don't mess with Zohan" po prostu wywołuje uśmiech politowania. Tak przynajmniej działa na mnie, bo to w końcu film dla mas, a większość ludzi lubi ten typ humoru. Co dokładnie mi tam nie pasowało? Obczaicie reckę:
http://cinemacabra.blog.onet.pl/2,ID337063186,DA2008-08-17,index.html