"Niebo o północy", to film jednego bohatera. Patrząc z punktu widzenia osób, które oglądają ten film w poszukiwaniu ekscytujących wątków rozumiem jego słabą ocenę na filmwebie, ale patrząc pod kątem oceny filmu jako odrębnego dzieła ,nie rozumiem aż tak schematycznego myślenia ludzi przyzwyczajonych do określonego kanonu fabuły. To nie "Marsjanin", gdzie roi się od ekspertów od wszystkiego i film siłą rzeczy musiał zakończyć się sukcesem, ani "Interstellar" w którym główną misją rzeczywiście było odnalezienie nowego miejsca dla życia i zostało to dopowiedziane do końca. To jest historia jednego człowieka i to tylko o nim samym jest ten film, każdy rozpoczęty tam wątek jest jedynie odnogą, zaczątkiem pobocznych historii zwiazanych z ogólną sytuacją i położeniem bohatera w filmie, ale żaden z nich nie został rozwinięty, bo nie o to tutaj chodzi. Ja polecam, ale bez nastawiania się na fajerwerki, bo takowych tam nie ma. To bardziej coś jak "Prosta historia", którą przy okazji również polecam ;)