A gdzie tam, to ledwo jest dobry film. Opowiada o chłopie, który traci syna – przejechał go samochód a policja nie znajduje sprawcy – więc planuje zemstę (na tytułowej bestii).
Intryga wygląda jak Hitch w co lepszej formie – całość jest logiczna pod względem zdarzeń czy psychologii, choć reżyser dodał trochę pierwiastka szczęścia. Całość jest dobrze zagrana (wyjątek – matka bestii), kamera ładnie to kręci, jakiś suspens jest, ale na koniec zostaje tylko wyłączenie telewizora i pójście spać. Wrażenia film nie robi.
Z filmu warto zapamiętać sceny na morzu – nie pamiętam bym w kinie widział równie groźną wodę (a to był naprawdę niegroźny moment!). Oglądanie grozi chorobą morską...
6/10.
eeee..... no i co z tego?
z resztą co to w ogóle znaczy? normalność jest względna i wcale nie musi być czymś, czym warto się chwalić.
No dobra, shame on me. Jakoś nie zawiało mi to ironią, raczej jakoś absurdalnie nie powiązaną z tematem wypowiedzią. Teraz mój umysł ogarnął już wszystko. Tak czy siak nie lubię nieprecyzowanego określenia "normalny". Na poważnie, sarkastycznie, ironicznie. Jakkolwiek. Nevermind.
A tak w ogóle to dzięki za seans, bo to dzięki Twojej informacji pod tematem o śmierci Chabrola trafiłem do Ilusionu. I czekam na więcej.