powinienem dodac iż film jest lekko naiwny i bardzo hollywood-ski w sposobie narracji - Arnie dopiero się rozkręcał i wyszła mu ta rola nadpodziw dobrze.
zagrane jest fajnie tylko scenariusz taki sobie jak i cała historia.. podobnie ta zabawa konwencjami i przechodzenie od dramatu do komedii wyszło średnio.. no i nie wiem komu potrzebny jeszcze ten zboczony kierownik siłowni, który tu tak pasuje jak piernik do wiatraka..
Zgadzam się z michostr86. Zboczony kierownik siłowni to niezły zgrzyt w tym filmie.
Zgadzam się. Arnie kompletnie mnie zaskoczył. A teraz zobaczyłem, że za tą rolę otrzymał Złoty Glob dla najlepszego debiutanta (co nie jest w zasadzie prawdą, bo pierwszą dużą rolą był jednak "Herkules w Nowym Jorku"). Sam film strasznie nierówny, niektóre sceny po prostu głupie (zboczony kierownik czy kulturyści na ulicy) i osłabiały poważną i mądrą puentę filmu. Mimo wszystko - warto zobaczyć.
Zboczony kierownik siłowni był chyba efektem ubocznym tego, że konkurencja chcąc go wykupić podesłała mu dziwki i ten sobie za bardzo poćpał. Mnie ta scena nie przeszkadzała - bardziej mi przeszkadzało że J.Bridges wykupił siłownie, wcześniej się nie dało jak w miarę dobrze żył z właścicielem, a kiedy już sie poobrzucali ciężarkami, pobili i razem wylecieli przez szybę - to co ? Szef siłowni zmiękł i łatwiej mu przyszło siłkę sprzedać ? BEZSENS. Potem następuje coś jakby... wycięli 5 minut filmu, bo po walce Jeffa z tym szefem... film powoli się kończy i to happyendem. Słabizna i już. Jedyne co dobre w tym filmie to Sally Field, ten główny szefu tego kondominium wykupującego parcele i - AŻ SIĘ WIERZYĆ NIE CHCE - Arnold Schwarzeneger ! Gdzie tam młodemu Jeffowi ze swoją grą (ówczesną) aktorską do Arnoldowej (ówczesnej).... A przecież teraz Jeff to od paru ładnych lat czołówka aktorska jest... SZOK :)