PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8099}
6,5 1,1 tys. ocen
6,5 10 1 1128
6,9 8 krytyków
Niedzielne dzieci
powrót do forum filmu Niedzielne dzieci

Człowiek

ocenił(a) film na 7

Fabuła nie epatuje zaskakującymi zwrotami akcji, nie ma wyszukanego sposobu narracji, muzyki się prawie nie zauważa, ujęcia są standardowe, zwyczajne, nie ma super-bohaterów, aktorzy grają statystycznych Kowalskich, dialogi – wycinek czyjegoś życia, kwintesencja przeciętności, książkowa definicja prozy. Nie ma w tym filmie spektakularnego zakończenia, nie ma popisu umiejętności/gry aktorskiej, nie ma tu intrygującej historii, nie ma bogów piękności. Jest za to problem. Nieodłączny element krajobrazu ludzkiego życia. I nic tak bardzo nie przekonuje, nie dociera jak obraz człowieka, małżeństwa, ludzi którym się po prostu nie udało. Czy zatem film Agnieszki Holland jest interesujący? Trudno tak to nazwać. Czuje się w nim natomiast ducha, tchnienie z którym spotkać się można kinie moralnego niepokoju: „Bez znieczulenia”, „Spokój”, „Amator”, „Struktura kryształu”, „Szansa”, „Wodzirej”, „Obok”. Każdy z tych filmów dotyka innego problemu, ale wspólnych ich tematem jest człowiek. „Niedzielne dzieci” Agnieszki Holland przedstawiają natomiast męczarnię z jaką spotykają się nieszczęśliwi małżonkowie, którzy nie mogą mieć dziecka. Czują presję otoczenia, rodziców, samych siebie. Poczucie „głodu” potęgują spotkania ze znajomymi, którzy doczekali się już potomstwa. System adopcyjny zamiast ułatwiać takim parom powrót do „normalności”, doprowadza ich do frustracji, popycha do oszustwa. Cierpią pary, ale i młode samotne matki, którym procedura nie ułatwia oddania dziecka w dobre, wyciągnięte w proszącym geście ręce. Myślę, że ta „codzienność” z którą styka się człowiek każdego dnia, ta rutyna, którą zwykło nazywać się życiem jest najciekawszym tematem tego filmu. „To cała Twoja pensja tak? 2200, to ja CI daję tak: raty za meble, za telewizor, na mieszkanie, aha. W tym miesiącu trzeba będzie odłożyć trochę więcej na życie, bo na niedzielę zaprosiłem majstra z żoną. Na niedzielę? Tak. No coś Ty zwariował? Przecież gdzie ja mięso kupię? No to kupisz kurczaka, ja kupię jakieś pół litra. Coś trzeba zrobić. A 20-tego są taty imieniny. No to 200 złotych. 200 złotych to za mało chyba. Kupisz koszulę. W zeszłym roku już byłą koszula, to znowu mam koszulę kupować? Nie wiem no? ...”

Mimo, że człowiek zachwyca się wieloma rzeczami, to chyba najbardziej ujmujący jest widok zmęczonej twarzy drugiego człowieka, kolejna zmarszczka na czole, pierwszy siwy włos, kilka zmiętych banknotów od dziadków. W czasach propagandy sukcesu łatwo mówi się: pracuję, zarabiam, żyję, mam, będę. Trudniej powiedzieć to do lustra.

Polecam.

ocenił(a) film na 7
filipmosz

Ten film zdumiewająco łączy realistyczny opis wydarzeń, co pewnie zasługą Praskiej szkoły filmowej, z drugiej zaś wnikliwą rejestracja tego co się dzieje pomiędzy tymi wydarzeniami, tą dramaturgiczną interpunkcją, atmosferą psychologicznych napięć.Brzmi to mądrze i może lepiej byłoby napisać kolokwialnie, iż film ,,trzyma za mordę" widza, tego któremu chce się wejść w emocjonalną sferę postaci.
Rezultat osiągany właśnie dzięki, wypunktowanym przez autora wątku: powściągliwej pracy operatora, oszczędnemu aktorstwu, nienachalnej oprawie muzycznej. Duża satysfakcja z seansu, choć przyznaję, że oglądając pierwszy raz wiele lat temu nie ,,obszedłem" filmem i traktowałem raczej jako kino chybione.Good night, and good luck,esforty.
7/10

ocenił(a) film na 7
filipmosz

Dziekuje ze ten opis, dokladnie to samo czuje gdy ogladam ten film.