Nie mogę przekonać się do filmów z Tomem Cruise'm, ostatnio grywa tylko w średniakach. A jego popisy na ekranie mnie bardziej nużą nić podniecają. Ewidentnie to nie jest mój ulubiony aktor. Skupiając się jednak na filmie to miał potencjał by być dobrym filmem jednak coś nie zagrało.
Przede wszystkim aktorzy, mocno poniżej oczekiwań ( szczególnie Kurylenko ze zbolała mina), twórcy woleli skupić się na wizualnej stronie filmu, która rzeczywiście jest śliczniutka, jak dla mnie troszkę za mocno sterylna.Biel razi po oczach, wszystko się świeci, zero brudu, krwi itd. ( widocznie taka konwencja).
Jest to kino SF i wiadomo przymykamy oko na niektóre rzeczy ale na wszystko się nie da np. na siłę upchany happy end z tatusiem nr. 52. (kompletnie bez sensu).
Film miał potencjał, ograna walka ludzi z kosmitami tutaj była zaserwowana naprawdę bardzo ciekawie, kosmici wreszcie nie mieli macek, nie byli owado/ jaszczuro podobni nie rzucali się głupio na ludzi itd. Chociaż i tak mieli w scenariusz wpisane kilka poważnych facepalm’ów, które muszą popełnić i w ogólnym rozrachunku okazać głupszymi od ludzi. ( zawsze mnie to dziwi, że dysponują technologia o 1000x lat bardziej zaawansowana, i przegrywają).
PS. Najlepszymi filmami SF ostatnich lat pozostaje D9, Moon.
Ładne obrazki to nie wszystko.
5/10