Płaska, jednowymiarowa bajeczka. Od początku wiemy kto jest dobry, kto zły. Nudna hagiografia z dłużyznami, w których bohaterowie sypią bonmotami.
Na plus Cannavale, jedyny bohater z krwi i kości, choć tu też był potencjał do pogłębienia psychologii postaci, którego nie wykorzystano.
Urocza J.Lo jako dobroduszna karyna.
No, ale zdjęcia ładne chociaż.