no to bym w życiu nie przypuszczał, a tu proszę. Bardzo dobry scenariusz, przedstawioną historię ogląda się z zaciekawieniem od początku do końca. Szczególnie koniec jest arcyciekawy. Warto zobaczyć, a Margaret Qualley jeszcze nie raz zachwyci i zabłyśnie na dużym ekranie.
Akurat koniec, cała końcówka była arcygłupia. Nielogiczna i na szybko. Tylko Nick Robinson daje radę. I mogłabyś nie dawać spoilerów w samym tytule komentarza.
Czuję złość, bo pozwoliłem sobie potraktować ten film poważnie, i na dodatek marnuje czas, żeby go komentować. Margaret akurat najbardziej mnie irytowała. Najciekawsze jest to, że ludzie potrafią kompletnie inaczej odbierać/interpretować filmy, nie wspominając o rzeczywistości. I może dla tego wniosku warto było dotrzeć do tego miejsca.