Za lat kilka kilkanaście będzie to film kultowy. Dla mnie jeden z najlepszych s-f jakie ogladałem. Nie wliczam tu sag typu OBCY czy STAR-TREK, bo to rzecz jasna pojedyncza produkcja. Wszystko jest tu na miejscu. Dobrze zagrany, efekty na wysokim poziomie. Miodzio. POLECAM.
Zagraj w gry a zobaczysz czym jest arcydzieło science fiction i by dowiedzieć się jak wygląda mistrzowski dobór aktorów. Wtedy porównaj sobie scenariusz tej kupy do gier a zobaczysz jakie bzdury wygadujesz.
film 3/10 , gry - legenda, zamieszczony filmik spoonyexperiment wyjasnia wszystko
Kultowy? Chyba wśród fanów tandety. A i do tego grona chyba nawet nie trafi, bo on w takiej kategorii już powinien być kultowy. Film denny niemal pod każdym względem, kpina z całej sagi Wing Commander.
Oj Panowie, ja jestem fanem serii mam prawie wszystkie w oryginale bez 1-ki w którą grałem jeszcze na Amidze. Film jest dobry i właśnie taki miał być, żal tylko że nie ma kontynuacji ... ale może kiedyś.
"fanów tandety" - cóż niektórym się podobają polskie seriale na popularnych stacjach innym kultowe "atlantis" "dr. who" czy choćby ST lub BG i dla takowych ten film będzie dobry, aczkolwiek "the Plan" trochę popłyną dla fanów BG.
Oby więcej takich ekranizacji (mogli by zekranizować Priovatera (stelteck kanon)) albo kilka innych.
"Film jest dobry i właśnie taki miał być"
Dobry? A niby pod jakim względem, na litość Boską? Może pod względem niesamowitej zgodności z oryginałem (tak niesamowitej, że nawet "Tiger's Claw" w ogóle nie wygląda jak "Tiger's Claw", a Kilrathi to już kompletne dno)? Albo pod względem bardzo wyrazistych postaci (które nie mają nic do zagrania, a zastąpienie Hamilla Prinze'm - żeby nie wspomnieć o innych "wątpliwych" decyzjach co do doboru personelu - można tłumaczyć chyba tylko zidioceniem tego, kto dobierał aktorów)? A może niby pod kątem efektów (które wykorzystano zmyślnie do zrobienia bezwłosych, kotopodobnych mutantów, wyglądających gorzej niż aktorzy w kostiumach w trzeciej części oryginalnej sagi, że już nie wspomnę o zakrawającym na miano parodii designie poszczególnych maszyn) albo fabuły (w miejsce której - pomimo mienia do dyspozycji całkiem bogatego scenariusza długiej sami space-simów - wstawiono wyjątkowo prostacki rozwój wydarzeń, ograniczający się w zasadzie tylko do jednej, jedynej generalnej ofensywy Kilrathi)? Weź się w czoło popukaj.
Chyba że coś ci się do reszty pokiełbasiło i nie mówiłeś tak naprawdę o filmie, tylko o serialu animowanym - wtedy twoja wypowiedź miałaby sens.
"mogli by zekranizować Priovatera"
Twierdzisz, że jesteś fanem serii? To dlaczego nie umiesz nawet poprawnie napisać tytułu gry (nawet ja - który w nią nie grałem - umiem, a ty nie)?
Do wszystkich !! Mówię tylko o filmie. W gry nie grałem żadne spod tego znaku. I nie piszcie, żebym sobie pograł to inaczej będę myślał. Film sam w sobie jest zacny.
Jest żałosny. A ty na poparcie przeciwstawnej opinii nie przedstawiłeś na razie żadnych argumentów.
No to pisz. I to dużo obszerniej, bo na razie nie widzę tych argumentów.
"Ludzie vs. alien"
To żaden argument. To zdanie w dyskusji jest dokładnie NICZYM.
"wartka akcja"
To też nie argument, tylko kolejna teza, którą wypadałoby poprzeć jakimiś argumentami. A mnie się te argumenty nie widzą, bo akurat akcja jest ślamazarna. Przez pierwsze pół filmu się wlecze jak diabli - wciąż tylko kolejne gówniane dialogi i zero tej akcji. Później za to jest jedna strzelanina za drugą - co swoją drogą też wygląda źle, bo jest przegięciem w drugą stronę i szybko się brzydnie. Do tego w trakcie tych strzelanin fabuła nie posuwa się w ogóle do przodu - czemu trudno się dziwić, bo fabuła w tym filmidle jest żałośnie prymitywna i sprowadza się zasadniczo do jednej jedynej generalnej ofensywy. Zero jakichś intryg, zwrotów akcji, relacji między postaciami... biją się tylko i to wszystko. Podziękuję za taką "wartką akcję".
"fajne fx"
Zależy, pod jakim kątem "fajne". Jeśli pod kątem stricte technicznym, to tak, jest nieźle (w sumie to jedyna faktyczna zaleta tego filmu) - choć nie rewelacyjnie. Ale pod kątem estetycznym to festiwal żenady. Kretyńskie są zwłaszcza designy pojawiających się maszyn (które notabene choć noszą nazwy tych z gry, to nie przypominają ich w ogóle) - vide Rapierów, które wyglądają jak jakieś kosmiczne gruchoty ("space jalopy", jak to się ktoś gdzieś celnie wyraził) - nawet kolor mają rdzawy taki. Ale szczególnie fatalnie wyszli Kilrathi - wyglądają gorzej, niż ubrani w kostiumy aktorzy, grający w cut-scenkach trzeciej części gry.
Nie. No, najwyżej doszedłby jeden punkcik do oceny - ale to w trybie łaski. Bo nawet jeśli abstrahować od tego, że jako adaptacja filmowy WC jest po prostu tragiczny, to w dalszym ciągu jest to film ze skrajnie prymitywną fabułą (wszystko, jak już zresztą wspominałem, sprowadza się w zasadzie tylko do jednego wątku - jeśli pojedynczą dużą ofensywę można w ogóle wątkiem nazwać, oczywiście), nieumiejętnie rozłożoną akcją i nieudolnie napisanym scenariuszem, "dzięki" któremu nie istnieje tu praktycznie coś takiego, jak relacje pomiędzy postaciami, czy też gra aktorska (bo aktorzy - mimo że będący aktorami dobrymi sami w sobie - nie mają tu właściwie nic do zagrania).
""fajne fx"
Zależy, pod jakim kątem "fajne". Jeśli pod kątem stricte technicznym, to tak, jest nieźle"
Po obejrzeniu recenzji spoony'ego i ujrzeniu raz jeszcze fragmentów filmu, zmieniłem zdanie. Także pod kątem technicznym, jest fatalnie. Statki wyglądają tak obrzydliwie sztucznie, że aż boli patrzeć. Kilrathi to już w ogóle tragedia.
A odświeżenie sobie wiadomości o fabule uprzytomniło mi, że jest jeszcze głupsza, niż wcześniej myślałem.
Czyli mogę ze spokojnym sumieniem jeszcze bardziej obniżyć ocenę filmu. Do 2/10. Nad wystawieniem "jedynki" jeszcze się zastanowię - mimo wszystko, Bloodrayne czy Alone in the Dark są od Wing Commandera i tak wyraźnie gorsze.
gdzie tu tu widzisz dobry film? beznadziejna gra aktorska... Freddy to w ogóle nie aktor, ale jakaś karykatura. Zero napięcia, a akcja wypchana sentymentalnymi bzdurami, które wydają się być upchane na siłę, żeby tylko nie zapomnieć o obowiązkowych punktach recepty na tzw dobry film. Efekty?? jakie efekty?
nie grałam w gry i nie wiem nic o nich... ale co do dobrego s-f... to temu filmowi jest zdecydowanie daleko...
co prawda każdy ma inne oczekiwania i mniemania o jakości kina... ale tu zdecydowanie występuje jedynie porażka.
Pozwolę się nie zgodzić, chociaż dla mnie film science fiction to raczej coś innego niż większość ludzi uznaje. Zdążyłem to zauważyć w miarę oglądania kolejnych tychże produkcji.
Co zrobić. Chociaż sądzę, że zasugerowałaś się większością wypowiedzi i podświadomie wyrobiłaś sobie zdanie. Jeszcze przed seansem. :)
nic z tych rzeczy... bardzo sporadycznie patrzę na ocenę filmu przed obejrzeniem. W tym wypadku akurat nie zaglądałam na żadne oceny przed filmem. Zresztą wpadł mi w ręce zupełnie znienacka, a że lubię s-f i to bardzo, więc po prostu wrzuciłam do napędu.
Zdaję sobie sprawę, że każdy inaczej odbiera gatunki i szuka w nich czegoś innego. Dlatego nigdy nie krytykuję ludzi, ale sam obraz. Strasznie drażnią mnie wypowiedzi typu: skoro ten film ci się podobał musisz być debilem... Żenująco niski poziom okazują tacy ludzie. No ale cóż, w takim świecie żyjemy ;)
W każdym razie, dla mnie Wing Commander nie klasyfikuje się jako film wart uwagi. Cały czas odnosiłam wrażenie, że fabuła jest robiona na siłę, byleby poruszyć widza czymś, a wychodzi do pompatycznie. Już nawet pomijam tandeciarstwo efektów w porównaniu do innych filmów z tamtych lat. Ale nawet jakieś konkretne zbudowanie napięcia... no kurna... dla mnie nie ma tu nic niestety.
Film taki świetny, że reżyser kiedyś tłumaczył dlaczego ten film mu nie wyszedł.
http://www.reddit.com/r/IAmA/comments/12grru/i_am_chris_roberts_creator_of_wing_ commander/
Twój kretynizm także. Sądzisz, że za kilkaset lat ludzie wrócą do Su-17 i przelecą nim galaktykę, skoro od dekady nawet Peru i Angola go wycofały ? Uważasz, że ktoś zapamięta rok 1999 jako ten, w którym zacna kamanda zapominała o podstawowych prawach fizyki i zaczęła ostrzeliwać z lewej burty miłośników zielonej bródki ? Czy już nic nie może być zwyczajne ? Wszystko musi być kultowe ? Już nawet zes..ć się nie można zwyczajnie. Musi być mega, epicko i kultowo !