O ile na pierwszej części wynudziłem się jak mops (dwa razy wychodziłem z synem "na siku") - za
efekty, aktorstwo, scenografię itp/itd dałem 6/10 - o tyle druga odsłona mnie powaliła - znakomita
adaptacja komiksu - dystans, humor, olśniewająca strona wizualna, momentami wzruszenie i łzy
(choć to tylko bajka o człowieku pająku) - jak dla mnie rewelacja - poziom zbliżony (krok po kroku) do
Nolanowskiego Batmana...
Co do pierwszej części to częsciowo się zgodzę, mi się podobała 7/10. Druga to dla mnie arcydzieło! Jestem fanem Spidey'ego od kiedy chyba się urodziłem hehe i naprawdę dwójka ma klimat. Byłem w kinie, potem obejrzałem jakoś pare dni później kinówke, ostatnio 2 razy już w hd, no nie mogę się powstrzymać od oglądania tej części !!!
Nie mówię, że inne są lipne, wszystkie mi się podobały, ale ta jest niesamowita. Szkoda, że TSM 3 dopiero w 2018 (może się pospieszą i będzie w 2017, na co liczę :) )
Tylko smutno mi z powodu śmierci Gwen :(
Nie jestem fanem komiksów o Spidermanie - nie przeczytałem chyba ani jednego - wolałem mroczniejsze klimaty - zaczytywałem się w Batmanie, Judge Dredd, serii Punisher, Conanach i Sin City Franka Millera - Spider man wydawał mi sie trochę zbyt cukierkowy. Mam jednak pytanie - czy w serii komiksów również uśmiercili Gwen ?
Tak - zginęła w "The Night Gwen Stacy Died" - komiksie z serii The Amazing Spider-Man #121–122 (June–July 1973)
Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/The_Night_Gwen_Stacy_Died
Tak naprawdę to dobrze, że uśmiercili Gwen. Gdyby miała być w każdej części, to trochę za dużo byłoby paplaniny i scen miłosnych miedzy nimi, a tak w 3 moze to być prawdziwy Peter w roli superbohatera, chcącego pomóc miasto, gdyż wszystko stracił (bo chyba utrata ukochanej to dla niego wszystko). Mam nadzieję, że będzie więcej Pająka, niż Petera :)
Oj, do Nolanowskiego kina to filmowi ciągle baaaardzo daleko. Raczej usiłuje pełznąć, wzorować się na tej perle "komiksowego kina" aby poodcinać kupony. Nie ta klisza, zdecydowanie gorsza muzyka, kreacja świata, nadal brak pozorów realizmu i komiksowy kicz. Jeden pogrzeb na film to za mała dawka cierpienia. To raczej Marvelowski Spektakl.
Obejrzałem, przecierpiałem. Fajnie było obejrzeć Giamattiego, nawet w takiej kreacji i ledwie przez moment. Bardzo ładnie spisał się natomiast Foxx, gdyby nie jego postać i gra poszedłbym niezwłocznie spać po godzinie.
No cóż - do Nolana w sensie REALIZACJI adaptacji w moim przekonaniu jednak się zbliżył...Wszystko zależy jednak od materialu wyjściowego - w Batmanie (zresztą poza Punisherem - moja ukochana postać komiksowa) mamy do czynienia z NORMALNYM facetem ktory ćwiczy kulturystykę/siłę fizyczną, gimnastykę/akrobację + posiada nieograniczone zasoby finansowe na zakup rewelacyjnych śmiercionośnych gadżetów = podobnie jak Punisherze - w pełni akceptowalny REALIZM - coś co MOGŁO się wydarzyć zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa...W Spidermanie, X-manach, Avengersach itp./itd mamy do czynienia z NADLUDZKIMI mocami/mutacjami itd/itp - akceptujesz konwencję ? lub też nie - mówiąc krótko - nie akceptujesz - szukaj innej bajki...
:D
Widzisz - piękno adaptacji Nolana polega na tym iż reżyser wziął Batmana (czyli komiks gdzie "normalny" mężczyzna walczy z popaprańcami i MUTANTAMI) i go przerobił w stronę tego realizmu. To co zmutowane odrzucił, to co się dało ZMODYFIKOWAŁ. Porównaj Burtonowskiego pierwszego Batmana z Mrocznym Rycerzem, postać Jokera. Zobacz kim stał się Bane, a kim powinien być.
I dlatego teraz to MOŻE się wydarzyć zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa...
Bane nie występował w filmach Burtona...Zaś Joker czy u Burtona czy u Nolana był zbliżony - polemizowałbym nad tym kto stworzył lepszą kreację - w tym późniejszym nad całością górę wzięła przedwczesna śmierć aktora....
Nie napisałem iż Bane był u Burtona jedynie rzuciłem jego wątek bo jest najwyraźniejszy gdy mowa o nolanowskim sposobie adaptacji Batmana. Mutant "z rurkami w plecach" stał się napakowanym, inteligentnym liderem organizacji terrorystycznej. Coś co trudno sobie wyobrazić stało się jak najbardziej namacalne. Podobnie uczyniono z Jokerem - fakt iż gdyby wszystko usunął to już nie byłby Joker ale jednak widzimy porzucenie śmiesznych gadżetów na jak najbardziej zwyczajne bronie, a charakterystyczna groteska i czysta nieprzewidywalność zanika, ustępuje miejsca zwichrowanemu socjopacie, terroryście z planem. Nawet uśmiech to tylko blizny, a makijaż ma inny charakter. Nolan dał Jokera jakiego jeszcze nie było w filmie / kreskówkach / komiksach.
Batman i Robin to nie jest film Tima Burtona a Joela Shumahera...Burton nakręcił wyłącznie dwie części poprzedniej że tak się wyrażę sagi z Michaelem Keatonem w roli człowieka nietoperza - trzecia i czwarta odsłona to robota innych reżeserów, w których zmienił sie również aktor grający rolę główna...
Bane to również zmarnowany potencjał: kreowany na wielkiego siłacza a ginie jak zwykły cienias.
W TDKR brakuje postaci na miarę Jokera, nawet na miarę Rachel. Gordona też zepchnęli na dalszy plan.
Człowieku, jakiej znowu " perle komiksowego kina "?
Nolan nieźle zaczął, filmem " Batman Początek ", to był dobry film o Batmanie, ale tylko ten.
" Mroczny Rycerz " nie opowiadał już o Batmanie ale bronił się z innej strony, miał niezły scenariusz i miał Jokera.
" Mroczny Rycerz Powstaje " to już jest jednak porażka: słaby scenariusz, złe rozwiązania, braki w logice, głupoty, brak pomysłu, itp. nie tylko najgorszy film serii ale i najsłabszy film Nolana.
Ogólnie, filmy Nolana są zbyt pretensjonalne, zbyt przegadane, za bardzo pseudo psychologiczne. Najlepszym jego filmem jest " Prestiż ", świetny film, ale nie Batmany, które stanowią zmarnowany potencjał po b. dobrym BB.
Napisałem coś niezrozumiale?
Nie ukrywam iż kino Nolanowskie kuleje, krytycznych recenzji nie brakuje, ma wady lecz jednak to ono w pełni postawiło "gatunek" na nogi, sprawił iż ożył, radośnie biega, a my mamy 2 Marvele w roku. Batman stał się ikoną, marką (którą pewnie Snyder w 2016 zmiażdży), symbolem i opoką tego kina.
Nie, gatunek na nogi postawił Singer i jego " X-Men ", który w 2000 roku ronił większe wrażenie, niż Batmany Nolana. To Singer po raz pierwszy potraktował poważnie bohaterów w kolorowych rajtuzach i ten film zrobił na mnie wtedy piorunujące wrażenie ( a nigdy nie byłem fanem X-Men, czytałem Batmana i Spider Mana ).
Jeżeli chodzi o wrażenie to spytaj się na ulicy ludzi o Batmana i X-Mena. Tak będzie najprościej. ;)
Aczkolwiek mogę się zgodzić iż X-Men był Marvelowską korbką, która ostatecznie uruchomiła silnik w 2008. Trzy lata po pierwszym Batmanie.
Tu nie chodzi o żadną korbkę tylko o to, że to w " X-Menach " potraktowano na poważnie komiksowych bohaterów, jednocześnie nie pozbawiając ich całej komiksowej umowności.
Nolan przesadził z tym całym realizmem, tworząc Batmana bez Batmana, oraz Batmana, który nie chce być Batmanem, dlatego nie jest to Batman jakiego znam z komiksów i dlatego nie można traktować TDK i TDKR jako filmy o Batmanie, to tylko filmy inspirowane Batmanem.
Właśnie nie, jedyny film Nolana, którego jeszcze nie widziałem, a z tych które widziałem, " Prestiż " najbardziej mnie przypadł do gustu.
To gorąco polecam nadrobić, "Memento" świetnie pokazuje jaki potencjał kryje się w Krzysiu N. gdy ten nie zajmuje się przygodami Gacka. :) Co do "Prestiżu" to się zgodzę, świetny film, u mnie zajmuje zaszczytne drugie miejsce.
Dla mnie Memento to jego jedyny, naprawdę dobry film. Żałuję, że Nolan poszedł tą drogą, na której nadal jest. Miał potencjał, jednak to już przeszłość.
Oglądałem w piątek tę Twoją " perłę kina ", czyli trzecią część Nolanowskiej trylogii ( TDKR 0 i moja opinia o tym filmie nie uległa poprawie od premiery, ba, jeszcze się pogorszyła. Nolan nie miał zbyt jasnej koncepcji, co chce dalej zrobić i jak ma zakończyć " trylogię " a przede wszystkim oszukał wielu fanów, że niby robi film o Batmanie, a tak na prawdę mamy trzy filmy o Bruce, który w ogóle się nie zmienia jako postać, ciągle jest nieszczęśliwy i nie wiadomo po co założył kostium nietoperza, skoro już w drugim filmie nie chce nim być a w trzecim okazuje się, że nie działał przez osiem lat. Prawdziwy Batman tak by się nie zachował, prawdziwy Alfred by go nie opuścił, prawdziwy Bane nie dałby się debilnie zastrzelić, itp. itd.
Paradoksalnie, porównując wiele starych ekranizacji komiksów z nowymi odsłonami przygód Człowieka Pająka można dojść do wniosku, że wcześniej widz chodził do kina na tego typu film żeby zobaczyć kostium w akcji, nie bohatera, który się pod nim kryje, tylko kostium. Do tego czarny charakter zawsze dominował nad pozytywnym bohaterem, gdyż mógł być barwniejszy, bardziej przerysowany. Nowy Peter jak i Spidey jest jednym z niewielu filmowych bohaterów komiksowej adaptacji ( oprócz X-Menów i Starka ), który jest żywą postacią z krwi i kości. Spidey też dopiero teraz stał się żywą postacią, a nie kukłą z CGI bez emocji i dialogów. dlatego właśnie nową serię bardzo sobie cenię w porównaniu do starej trylogii, która nie wytrzymała próby czasu.
...
1. "Perła Komiksowego Kina".
2. Nie napisałem iż trzecia część jest "perłą", a z kontekstu z pewnością tego nie wywnioskujesz... więc?
Reszty komentować nie będę.