Jeśli patrzeć przez pryzmat filmów Raimiego, można dostrzec dość liczne plusy, jednak i tak wciąż uważam, ze jest to re-boot zbędny: ile razy można w końcu poznawać tą samą historię wciąż od nowa. Modyfikacje w "początkach" Spideya są raczej nieznaczne, choć znów przyznaję, że są to zmiany raczej na lepsze. Doceniam także starania Webba, aby zrealizować obraz wyważony, gdzie efekty specjalne nie będą górowały nad prawdziwą akcją. Mimo tego i tak "Niesamowity" mnie nie porwał, jest raczej jak "rozbiegówka" przed właściwym zadaniem, tj. opowiedzeniem historii Petera Parkera rzeczywiście na nowo, a nie retuszowaniem jej. Bo w nowym początku jak na razie mowa może być jedynie o retuszowaniu. Start obiecujący, Garfield jak miód przy tej amebie Maguirze, ale na jakąś pogłębioną ocenę zamierzeń twórcy "500 dni miłości" odnośnie kształtu cyklu trzeba będzie poczekać do następnej części.