Gwen Stacy nie jest taką bezbronną i biedną dziewuchą jak Mary Jane w filmach Raimiego. ANI razu nie została w "Amazingu" porwana, by Parker musiał po nią lecieć i na końcu walczyć o jej życie. W tym filmie Gwen potrafi wyjść z tarapatów i jest zaradna, nawet gdy ma do czynienia z samym Lizardem. Duży plus, biorąc pod uwagę, jak bardzo irytujące było w starej trylogii, że MJ ze 100 razy w jednym filmie darła ryja i była przez wszystkich atakowana, tak by Spider-Man ją ratował w iście romantyczny i bohaterski sposób.
Zgadzam się z Twoją opinią - to duża zaleta filmu. Dobrze dobrali dwójkę głównych bohaterów, Spider-Man dowcipkuje, nie ma ciągle przerażonej twarzy i dowcipkuje. W scenie w której ma do czynienia z Lizardem podobało mi się to, że próbowała się bronić, nie czekała na ten ratunek. W ogóle dobrze, że nie ciągnęli tego, że dowiedziałaby się prawdy o Peterze w trzecim albo czwartym filmie:P
Tak, sam fakt, że szybko poznała jego tożsamość, wyszedł jakoś płynnie i pozbawił nas męczarni jak z MJ, która objęła prawie całą drugą część trylogii Raimiego.
Mi tam się bardzo podobał wątek z MJ w 2 części, to wszystko nadawało takiej epickości temu filmowi, szczególnie te ostatnie sceny z muzyką, to jak ją porwano, dzięki temu Peterowi przywróciła się moc itd. miał siłę, bo walczył o to, co kochał. Jak dla mnie nie było wcale takiej opery mydlanej, tylko dobrze wciągający film:)
Był żenujący spektakl, w którym on raz nie chce z nią być, potem chce, potem znów nie chce. A ona podobną huśtawkę prezentowała. Chociaż, wiesz co, mnie to wcale nie denerwowało. Denerwowała mnie tylko postać MJ i fakt, że - do cholery! - ona ciągle, za każdym razem, była porywana. Czy naprawdę nie wzbudzało w Tobie irytacji, że każdy film kończył się tak samo i Mary Jane wciąż była atakowana? Tego nawet z komiksów nie wzięli, bo tam takie sytuacje miejsca nie miały, więc tym się wytłumaczyć nie da. No to po co Peter jej gadał, że nie mogą być razem, bo będzie zagrożona, skoro nawet jak ze sobą nie byli, to wpadała w tarapaty?
To fakt, trochę często ją porywali xDD No cóż, ostrzegał ją, że jak będzie się go trzymać, to wpadnie w tarapaty :P
Ale ona się go nie trzymała, a i tak była porywana, nawet częściej niż gdy byli ze sobą. :D
W pierwszej części nie byli ze sobą, a Peter i tak ratował ją trzy razy:
1. Kiedy Goblin zaatakował na festynie;
2. Kiedy napadli ją jacyś napaleńcy;
3. Kiedy Goblin porwał ją z jej mieszkania i zabrał na most.
Nawet w pieprzonej stołówce musiał ją ratować, bo nie daj boże rozlany sok by jej kark złamał.
W dwójce już nieco lepiej, ratował ją tylko dwa razy, podczas spotkania w kawiarni i kiedy Doc. Ock ją porwał(ściągnął od Goblina.), ale i tak nie byli wtedy razem.
W trzeciej ratował ją tylko raz, kiedy Venom ją porwał... znowu. Wtedy byli już razem. Co prawda skłóceni, ale wszyscy wiemy, że zerwanie było wymuszone. Wychodzi więc na to, że bezpieczniej dla MJ byłoby się z nim umawiać, wtedy groziło jej niebezpieczeństwo tylko raz. :D
Widzę, że Raimi robił cholerne postępy! W trójce MJ była ratowana tylko raz! Pewnie w czwórce MJ zostałaby zastapiona Gwen Stacy i tamta byłaby tym razem ratowana w każdej części o jeden raz mniej - ktoś w końcu musi zastąpić MJ w zapychaniu fabuły marnymi kliszami ;)
Jeszcze doliczmy, że była zaatakowana przez New Goblina w trzeciej części. Wtedy Peter nie musiał jej ratować co prawda, bo skończyło się na szatanżu emocjonalnym, ale i tak widok kolejny raz gnębionej MJ wzbudzał irytację.
Jasne, ocena też chyba na to wskazuje. Waham się wciąż między 8 a 9, ale na razie dałem tę wyższą. Wszystko się rozstrzygnie po jutrzejszym seansie w kinie.
9 to zdecydowana przesada, jeśli mogę wtrącić. Patrzymy na filmy o superbohaterach, a taki "Avengers", który był filmem zdecydowanie lepszym od nowego "Spider-mana" ( nie chodzi tylko o moje odczucie, ale i krytyków - rottentomatoes.com - jak i widzów spoza Polski - imdb.com ), zasługuje na bardzo mocne 8.
Ale to tak gwoli ścisłości. Film nie był najgorszy, a nawet niezły, chociaż początek i końcówka były niezmiernie przeciągane w stosunku do środka filmu.
Pozdrawiam
"9 to zdecydowana przesada, jeśli mogę wtrącić. Patrzymy na filmy o superbohaterach, a taki "Avengers", który był filmem zdecydowanie lepszym od nowego "Spider-mana" ( nie chodzi tylko o moje odczucie, ale i krytyków - rottentomatoes.com - jak i widzów spoza Polski - imdb.com ), zasługuje na bardzo mocne 8."
I co z tego, że patrzymy na filmy o superbohaterach? One z reguły muszą mieć max. 8/10? Pozwól, że sam ocenię, co jest przesadą. Raczej mało mnie obchodzi, co myślą krytycy i widzowie spoza Polski. Moje odczucia są takie, a nie inne.
dla mnie mocne 7 :/ Peter i Spider o niebo lepsi, laseczka- cudo, Jaszczurek- komiczny, scenariusz bardzo, ale to bardzo slaby. plus stare grzechy :(
ostatnio oglądałam spider mana 2 na polsacie, i pomijając niesamowicie denną scenę w metrze, gdy ludzie na rękach przenoszą parkera a potem go bronią, to najbardziej irytowało mnie ciągłe krzyczenie MJ, nic tylko jej "aaaaaa", wręcz poniża kobiety tą swoją ciamajdowatością i ciągłymi histeriami. W ogóle jak oglądałam te trzy filmy kilka lat temu zrobiły na mnie lepsze wrażenie, teraz nie mogę znieść ciapy Parkera, tych dennych zagrywek jak ta w metrze i ciągle wrzeszczącej z paniki MJ. Jadę na Niesamowitego SM z nadzieją, że przedstawili tę historię faktycznie zupełnie inaczej.
Jest tylko jedna scena w całym "Niesamowitym", która moim zdaniem wypadła równie dennie co motyw mieszkańców NY rzucających z mostu śmieciami w Green Goblina jak w "Spider-Manie". Na całe szczęście dało się ja przełknąć i potem zapomnieć, ale wolę nie zdradzać. Zobaczysz i sam zrozumiesz, o co mi chodziło.
Czyli ta scena nie jest taka zła jak ta z jedynki czy scena w metrze z dwójki? Nie chcę jutro w kinie przypadkiem wybuchnąć śmiechem, bo takie sceny niesamowicie mnie śmieszą w filmach.
Trudno ocenić. Na pewno nie jest tak zła jak scena z mieszkańcami w pociągu w części drugiej. Widzisz, chodzi o to, że w pewnym momencie filmu Spider-Man ratuje syna jednego robotnika z płonącego samochodu na moście. Ta scena jest w porządku, ale pod koniec filmu, gdy Spidey jest wycieńczony i ma problem z dostaniem się do budynku Oscorp, gdzie grasuje Lizard, to rzeczony robotnik pomaga mu, wystawiając swój dźwig i Peter wystrzeliwuje się z niego siecią. Jest to dosyć patetyczna scena.
W sumie nawet nie takie złe, jakoś to przełknę. Ta na moście z Goblinem dużo gorsza, biorąc pod uwagę, że Goblin mógł zabić tych ludzi bez problemu.
Dzięki za odpowiedź.
SPOILERY
A czy czasem w tym budynku nie ma Gwen Stacy i czy czasem Pająk nie musi jej ratować przed Lizardem w bohaterski i rycerski sposób? I czy czasem film nie kończy się IDENTYCZNIE jak jedynka Raimiego: Peter zrywa z ukochaną aby chronić ją przed niebezpieczeństwami swojego drugiego, superbohaterskiego wcielenia? Zaznaczam, że filmu jeszcze nie widziałem ale parę spoilerów obiło mi się o uszy.
Gwen znajduje się w tym budynku, ale jest bezpieczna. Właściwie Lizard zajęty jest czym innym, więc ona to wykorzystuje i ucieka na zewnątrz, do ojca i oddziału policji. Co do końcówki, to była dla mnie dialogowo, niestety, niezrozumiała, więc na to nie odpowiem.
Teoretycznie Peter zrywa z Gwen, ale potem, w szkole, gdy wchodzi do klasy, nauczycielka mówi coś o nieskładaniu obietnic, których się nie umie dotrzymać, na co Peter mówi szeptem do Gwen, że "takie są najlepsze", po czym ona się uśmiecha. Więc nie są razem, ale będą :D
1 dźwig? człowieku tam wzdłuż całej trasy uruchamiają i ustawiają dźwigi tak, żeby spider-man mógł się na nich bujać aż do tego budynku xD
Gwen znajduje sie w tym budynku, ale że tak powiem.. sama daje sobie rade, a Lizard nie jest nią aż tak zainteresowany. Zabiera to co mu potrzebne i wychodzi. ^^
Małe pytania które mnie nurtują: czy Lizard mutuje na samym końcu w jakąś niezbyt rozumną bestię z wielkim i długim pyskiem? Czy oddział SWAT-a zmienia się w jaszczurki? Byłbym wdzięczny za odpowiedź tak lub nie, chcę żeby jeszcze cokolwiek zostało mi na seans :)
SPOILER odnośnie SWAT'u, jeśli chcesz czytać.
SWAT się zamienia w jaszczurki, ponieważ Lizard rzuca w nich gazem z trucizną, a potem odmienia się dzięki antidotum zamontowanego przez Spideya.
Ja też zgadzam się z Twoją wypowiedzią. W komentarzach do TASM widać sporo marudzenia ekspertów od komiksowych bohaterów, może dla niektórych fanów komiksu najważniejsze jest jego idealne odwzorowanie w filmie, jednak co by nie mówić - film powstawał nie tylko dla nich. Ja komiksu nie znam, a film jako taki spodobał mi się - ma dobrze wyważone proporcje pomiędzy logiką i absurdem, a sam Peter nie jest tak drętwy jak ten w wykonaniu Maguire'a, lepiej też imo prezentują się sceny "akrobatyczne" (w ogóle podoba mi się koncepcja z pokazaniem ewoluowania sprawności fizycznej Parkera i - że tak się wyrażę - bardziej naukowe podejście do pajęczej sieci ), Gwen Stacy to dziewczyna "z pazurem" i zdecydowanie wolę ją od dość niemrawej MJ w wykonaniu Dunst, zaś wątek uczuciowy jest romantyczny, ale nie ckliwy jak u Raimiego. Bardziej też w TASM podoba mi się wątek wujka Bena. Generalnie lepsze aktorstwo, cieszy odrobina humoru, zaś co do 3D - podpisuję się pod komentarzami o głębi z perspektywy pierwszej osoby.
PS. Ta scena z ratowaniem chłopca (o której napisałeś) fajnie zakręcona, w pewnym momencie spodziewałam się innego zakończenia.
A scena z dźwigami nie poraziła mnie aż tak jak wiadoma scena z metra - może dlatego, że imo miała jakiś w miarę logiczny początek i wytłumaczenie.
Dla mnie scena z dźwigami była komiczna.. W całym mieście ewakuacja.. ludzie uciekają żeby ratować własne skóry, a jeden gość z budowy dzwoni po ziomeczkach żeby szli do swoich dźwigów i ustawili się odpowiednio.. Jeszcze żeby tego było mało dodali dramaturgii, że spider-man nie dolatuje do pierwszego dźwigu tylko spada, a wtedy zza budynku pojawia się jeszcze jeden dźwig z całym organizatorem akcji :D (ojcem uratowanego chłopca)..
Ogólnie wracając z seansu z kolegą przez 40 minut wymienialiśmy komiczne i niespójne sceny w całym filmie.
Śmieszna wydała mi się też wiadomość na poczcie głosowej od Wujka Bena, który zostawił mu ją po tym jak Peter wyszedł z domu po strzeleniu focha :) To był taki monolog jakby wujaszek wiedział, że niedługo zginie, a Peter jest spidermanem i będzie miał rozterki moralne..
Ogólnie według mnie Spiderman Raimiego był lepszy.. Strasznie irytowała mnie gra głównego aktora w niesamowitym spidermanie.. Na początku filmu troszkę za bardzo cwaniakował jak na Petera Parkera, którego sobie wyobrażam, a potem w każdej scenie przy dialogach z jego udziałem strzelał 100 różnych minek i zachowywał się jak roztrzepany..
Większość Twoich zarzutów zgadza się z tym, co piszą krytycy filmowi na całym świecie ( rottentomatoes.com ). Według mnie film całkiem niezły, chociaż ja mimo wszystko wolałem Maguire'a.
Pozdrawiam
Rany, kolejny Twój post, w którym powołujesz się na opinie krytyków z całego świata. Naprawdę ma to dla Ciebie takie znaczenie?
Przepraszam, że to robię... ale sam piszę recenzje filmów w gazetce uczelni. Lubię się zapoznawać z opiniami krytyków i gdy widzę, że pokrywają się z moimi - dlaczego nie?
Krytycy narzekają na to że to reboot i nie podają większych powodów do gnojenia go. Dla mnie w każdym aspekcie z wyjątkiem muzyki jest lepszy.
Z dźwigami poszaleli. Nikt nie podskoczy budowlańcom xD
Andrew jako Peter nie był wcale taki zły, choć mogło być lepiej (albo i gorzej). Trochę mnie irytowało ukazanie tej przemiany Petera w Spider-Mana, kostium, wyrzutnie sieci... scena-cięcie-scena-cięcie. Wolałbym, żeby to trochę bardziej rozbudowane było.
Ujęć z punktu widzenia głównego bohatera mogło być troszkę więcej, bo naprawdę fajnie się wszystkie oglądało.
Postać Gween na plus, dziewczyna z charakterem. Miałem nadzieję, ze jej ojciec zagości nieco dłużej w tej serii, ale kiedy "złapał spider-mana" wiedziałem, że to się skończy tak jak się skończyło.
Scena w metrze mnie rozbroiła. W porównaniu ze stołówką z pierwszej trylogii prezentowała się lepiej.
Stan Lee też miał swoje "5 minut" w niezłym stylu, a ta muzyka ;D
Co do soundtracku, na początku trudno mi było się przekonać. Jednak w połączeniu z filmem okazał się świetny. Nawet główny motyw może konkurować spokojnie z tym znanym z trylogii Raimiego.
Niedosyt może jakiś tam jest, ale film się udał. Mógł być trochę dłuższy.
Film oglądałem paręnaście lat temu jak byłem dzieciakiem i mam dobre wspomnienia i sentyment do filmu.. więc nie widzę powodu, dla którego nie miałbym go ocenić na 10.. Wielkim krytykiem nie jest i albo mi się film podoba, albo mam lekki niedosyt albo zasypiam w trakcie przez co 10 stopniowa skala jest trochę za duża i nie zastanawiam się pół godziny jaką ocenę dać..
Podobnie było z pierwszym spidermanem.. Byłem młody i jak wychodziłem z kina to aż chciało się jakąś pajęczynę puścić i po blokach polatać.. Z wiekiem zmienia się stosunek do filmów, a ja oceniam filmy zgodnie z tym jakie miałem odczucia zaraz po seansie..
Z resztą nikt nie powinien się tłumaczyć czemu lubi takie filmy, a innych nie.. Kwestia gustu..
No tak tylko "Batman & Robin" to strasznie słaby film, a pojmowanie świata przez dorosłego jest inne niż przez dziecko i dlatego nie powinno się oceniać przez pryzmat wrażenia z dzieciństwa.. Teraz byś nie wytrzymał oglądając B&R. Możesz mi uwierzyć
"Batman i Robin" to rzeczywiście słaby film - ja tam z sentymentu do smarkatych lat daję serduszko/lubię w ocenie, a nie "10" ;)
To, ze Gwen to rezolutna dziewczyna, to dobra ( nieźle nastrająca przed seansem) wiadomość. Lecz chciałabym się zapytać o drobny spoiler, jeśli już widziałeś film- czy ostatecznie Michael Massee gra Normana Osborne'a/ Zielonego Goblina czy Davida Lowella/ Sundawna? Strasznie mnie nurtuję ta kwestia, a w najbliższym czasie raczej nie dam rady obejrzeć TASM.