Rozwaliła mnie scena, w której wujek Ben rzuca się na złodzieja z pistoletem. Serio? Jakim idiotą trzeba być, aby zrobić coś takiego? Ryzykować życie tylko dlatego, że koleś ukradł trochę pieniędzy ze sklepowej kasy, w dodatku człowiekowi, którego Ben nawet nie znał.