Ocena w mojej opinii zawyżona, film zbyt patetyczny i sztuczny. Od początku do końca wszystkie postacie czarno-białe: uczciwy i nieskazitelny stróż prawa i zły do szpiku kości przestępca. Schemat bardziej pasuje do bajki dla dzieci niż do filmu który ma w zamyśle przedstawiać historie, która wydarzyła się naprawdę. Film nie jest zły ale też nie zachwyca.
Mnie nie raziło nawet to, tylko drętwy scenariusz. Scena uchodząca za najlepszą aktorsko w tym filmie - oczekiwania w chacie na przyjazd przemytników - jest moim zdaniem sceną najbardziej groteskową. Connery, którego z racji wieku, akcentu i jakiejś takiej elegancji, wstawia się często w rolę mentorów, przechadza się po chacie doradzając jak dobra babunia każdemu z pozostałych twardzieli. Autentyczna groteska: stary, brzuchaty Connery podchodzi do każdego kolejno radząc co ma zrobić, żeby nie zmarzł, ile razy czyścić karabin i czy się denerwować czy nie. Po De Palmie spodziewałbym się zdecydowanie bardziej umiejętnego wykorzystania potencjału napięcia jaki ta scena w sobie mogłaby mieć (jak i cały nota bene). Wystarczyłoby chociażby zrobić scenę niemal identyczną, z Connerym który nie wstaje od stołu, nie wypowiada ani słowa, podobnie jak pozostali oczekujący w napięciu. Ech, szkoda tylu gwiazd, takiego twórcy muzyki, montażu i paru innych rzeczy. Niestety, 6/10