De Palma+Mamet+De Niro+Costner+Morricone.Aż dziw,że z takiej mieszanki składowej nie wyszło arcydzieło.Może sprawdza się zasada,że co za dużo,to niezdrowo...?Scenariusz jest płytki i nudny.W ogóle nie wciąga.De Niro jako Al Capone to nadęty głupi bufon(tym razem aktor zbytnio poszarżował),Costner nawet nie próbuje wczuć się w rolę Ness'a.Zrobił z niego taniego American Hero.Wysiłki Garcia dają się zauważyć,mimo to jego(za przeproszeniem)gęba pojawiająca się na ekranie denerwuje.Natomiast muzyka tylko brzęczy gdzieś w tle.Szkoda,bo to mógł być kolejny sukces na miarę "Życia Carlita",ale zabrakło mu dużo do oddania choćby połowy atmosfery z tego filmu.